– chciało się powiedzieć, słuchając posłów platformy oszustów, tzw. „opozycjonistów”.
W jednej z pobożnych anegdot biskup śląski podczas kazania tłumaczył, że na Śląsku „pierdolić” to znaczy: „głupio gadać”. Pisząc, nigdy dotychczas nie użyłem słów powszechnie używanych za wulgarne. Przyznam się pokornie, że porównując moc znaczeniową obu sformułowań, tym razem wybrałem określenie grubiańskie. Ono przybliża do mocy mego rozczarowania, bólu, zawodu, żalu wobec posłów z grupy tzw. opozycji parlamentarnej. Oni zachowywali się tak, że za mało prawdziwe byłyby słowa parlamentarne, aby ocenić ich zachowanie, ich zaślepienie w walce o znaczenie i dominację oraz bezwzględność w sprawie uchwały RODZINA 500 plus.
Czy zechcemy cieszyć się tym, że miliony osób otrzymają wsparcie? Czy potrafimy sobie wyobrazić radość tych, którym od chwili otrzymania 500 zł będzie żyło się lżej? U nas wszystko będzie jak było, tylko w milionach serc będzie jaśniej. W milionach dziecięcych oczu zatańczy iskierka energii, światła…
Jest w Biblii przypowieść o Włodarzu i Pracownikach zatrudnianych w różnych porach dnia. Pod wieczór okazało się, że gospodarz był wielkoduszny wobec tych, którzy najkrócej pracowali – odebrali zapłatę równą tej, którą otrzymali pracujący od rana. Gospodarz NIC odjął tym, z którymi umówił się na określoną kwotę. Umowy dotrzymał.
Jestem emerytem (pracowałem w zawodzie 44 lata). Kiedy zdarzy mi się zarobienie dodatkowych np. 500 złotych, czuję się nieco lżejszy, radośniejszy. Towarzyszy mi wtedy poczucie ulgi. Bywam wielkoduszny: podarowuję cześć z moich zasobów innym – począwszy od żebrzących na ulicy a skończywszy na szerokim geście wobec rodziny czy przyjaciół. Zdarza się, że kupię nową marynarkę, czy dobrą książkę (np. dwa tomy „Dzieje Polski” profesora Andrzeja Nowaka :).
Mój entuzjazm z powodu uchwalenia odmiennego od dotychczasowego stylu bagatelizowania problemów życia rodzinnego jest ogromny. Patrzyłem na przemawiającą Panią Premier Beatę Szydło i zwyczajnie byłem dumny z jakości jej mowy, ze spokoju (nerwy trzymane na postronku) z argumentów świadczących o głębokim rozumieniu problemów współczesnej rodziny.
Większość Polaków jest niedofinansowana (praca i niskie zarobki, a przecież istnieje także bezrobocie).
Teraz czeka rząd (tym samym – nas wszystkich) kolejny etap: poszerzenie rynku pracy przez inwestycje i innowacyjność. Czas na korektę i budowę nowoczesnej „infrastruktury” rodzicielstwa. Być Rodzicem zapewnia głębokie poczucie sensu życia i nadziei.
Spodziewam się, ze miliony rodziców i ich dzieci odczuje miłą ulgę, gdy będzie trzymało w dłoni niewyobrażalną dotąd pomoc, która ułatwi im życie. Motywem takiego działania państwa prawa i sprawiedliwości społecznej jest uszanowanie trudu i kompetencji rodziców. Komentarze jedynie wyliczające koszta informują, że komentator nic lub bardzo niewiele rozumie z tego, co się zaczyna dziać w warstwie psychologicznej i duchowej.
Gdy minie rok, dwa, rodziny trochę przyzwyczają się i może nawet niektórzy będą niezadowoleni, że tak „małe” otrzymują wsparcie, ale teraz prawdopodobnie wzrośnie właśnie jasność, łagodność, uśmiech. Inaczej będą szły dzieci do szkoły i lżej będzie na sercu rodzicom wychodzącym do pracy.
Urodzenie pierworodnego w małżeństwie jest naturalną potrzebą popatrzenia na cud miłości Kobiety i Mężczyzny. Pragnienie zobaczenia dziecka naszej miłości nie domaga się dodatkowego wsparcia, prawda? Jednak pomimo iż wiadomo, że wielkim pragnieniem jedynaka jest bawić się z bratem czy siostrzyczką, to współcześnie często bywa, że rodzice nie decydują się na ten najdroższy dla dziecka prezent. Od dzisiaj mogę wyobrazić sobie, że przy rosnącej świadomości Kobiety i Mężczyzny, że aborcja jest morderstwem dokonywanym na bezbronnym maluchu, niespodziewana, bo nie zaplanowana ciąża, nie zrodzi w sercu paniki. Może pojawić się myśl: „Przecież damy radę. Otrzymamy wsparcie finansowe. Jakoś to będzie. Nie zabijemy dziecka.” Prezent otrzyma i pierworodny i następny maluszek. Nie spotkałem Kobiety i Mężczyzny, którzy podsumowując życie, żałowaliby, że mieli kilkoro dzieci. Spotkałem osoby, którym brakowało rodzeństwa.
Żaden sukces zawodowy nie dorównuje radości patrzenia na rozwój syna czy córki, którzy mówią: „Kocham Cię, Mamo”, „Kocham Cię, Tatko”
Jerzy Binkowski
Do Marii – czyli testament mój
Jerzy Binkowski – Urodził się w 1949r. w Gdyni. Ukończył studia filozoficzno-psychologiczne w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Dyplomem reżyserskim ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie. Pracował głównie z młodzieżą – poradnictwo i teatr. Mieszka od 40 lat w Białymstoku. Należy do warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.