smolens %Jerzy Binkowski%

Posłuchaj wiersza Przemysława Dakowicza p.t. “Piosenka o guzikach” w interpretacji Jerzego Binkowskiego:
 

Przemysław Dakowicz nie byłby w stanie napisać książki „Przeklęte continuum. Notatnik smoleński”, gdyby nie westchnął gdzieś głęboko, z samych trzewi: KOCHAM CIĘ POLSKO … i zabrał się do notowania swoich spostrzeżeń, przemyśleń i uczuć na temat Polski Posmoleńskiej – od 28 września 2012 roku do 11 listopada 2013 roku, 2:45 nad ranem.

smolens %Jerzy Binkowski%
               fot. Grzegorz Kutermankiewicz 26.12.2014

 

 

Zaczął notować po ponad dwu latach od dramatu, jaki nastąpił nad Smoleńskiem. Zorientował się, że jego obowiązkiem jest utrwalić sposób prowadzenia wojny o nieprawdę przez państwowe instytucje skrywające informacje o faktycznym dzianiu się dramatu od co najmniej 10.04.2010 roku, a tak naprawdę od 17.09.1939 r. I jeszcze wcześniej.

Zadziwiony, zbulwersowany, zgorszony, zawiedziony – odnotowuje fakty dla ich niezapomnienia. Tworzy interpretacje zdarzeń, umieszczając w warstwie symbolicznej i gorzko egzystencjalnej owe cienie, które współtworzą codzienność Polaków i aby utrzymać samego siebie w postawie wyprostowanej, unika osądzania; jest świadom, że droga dążenia do prawdy o dramatycznej śmierci ludzi, którzy tworzyli zaczyn Polski Niepodległej , będzie procesem rozciągniętym w czasie, ale najważniejsze, aby nigdy nie zrezygnować z odtwarzania mechanizmów kłamstwa, manipulacji, tchórzostwa i zdrady polskiej racji stanu.

Przemysław Dakowicz w „Przeklęte continuum”, która to książka jest nie tylko notatnikiem smoleńskim, ale przede wszystkim NOTATNIKIEM POLSKIM, pisze:

„Żyjemy w czasach ostatecznych. Żyjemy w czasach, w których trzeba nieustannie zachowywać czujność. Jakiś głos – głos tego, który wie, że stoimy na granicy i chciałby nas po raz kolejny cofnąć na wcześniejsze pozycje, powtarza: „śpijcie, śpijcie… nie ma świata… nie ma Polski… to wszystko śni się”.

Norwid:

Słodko jest zasnąć, słodziej być z kamienia
Dziś, gdy tak wiele hańb i poplamienia,
Nie czuć, nie widzieć, leżeć jak w mogile;
Cóż z tak uroczą porównałbyś Nocą?

Przeto zaklinam, ucisz się na chwilę,
Mógłbyś przebudzić mię… na co? I po co?

Słowami Norwida Przemysław Dakowicz wyraża opinię, że, jako Polacy, śpimy i z przeróżnych względów ciągle wstrzymujemy się od obudzenia w sobie olbrzyma, którego wzorem nadal nie anachronicznym jest tęsknota – Mickiewicza, Słowackiego, Norwida – za Polską czystą i piękną, zatroskaną i pełną nadziei.

Przemysław Dakowicz nie jest agresywny wobec współczesnych oszustów, także dziennikarzy, walczących z obywatelami o nieprawdę. Z kart książki wykrzykuje nieustannie: Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego?

Dlaczego rządząca ekipa prowadzi z rodzinami walkę „na trumny” (ekshumacja Anny Walentynowicz – uosobienie SOLIDARNOŚCI, Teresy Walewskiej – Przyjałkowskiej, prezydenta Kaczorowskiego -przedstawiciela niezłomnej emigracji londyńskiej, biskupa Rumianka – rektora UKSW) i nie potrafi się przyznać do szeregu zaniedbań i koszmarnych błędów?
Gdzie honor tych osób, które żyją, a odpowiedzialnością za katastrofę nad Smoleńskiem obarczają nieżyjącego Prezydenta?
Dlaczego wmawia się ludziom, że istnieje określona grupa ludzi jedynie predestynowana do interpretacji faktów, postaw, wydarzeń? A naukowcy z całego świata zgromadzeni na Konferencjach Smoleńskich?
Dlaczego od pierwszych chwil okłamywano Polaków; co mogło skłonić rząd polski do ukrywania prawdy o okolicznościach lotu i min. skrywanie decyzji o odchodzeniu samolotu na „drugi krąg”?
Dlaczego nie ujawnia się raportu Edmunda Klicha, który raportował o winie Rosjan?

Pytania podsuwane przez autora można mnożyć. Przemysław Dakowicz na kartach swej książki podejmuje inne bardzo istotne wątki zbrodni na narodzie, które w efekcie uczyniły nas narodem PRZETRZEBIONYM. Mówi o przełomowych dla prawdy historycznej pracach zespołu Profesora Krzysztofa Szwagrzyka, wspomina dramat Żołnierzy Niezłomnych, bestialstwo bandytów z NKWD i “skuteczne bohaterstwo” Z.Baumana, a także nie dziwi się, że doradcy gdańskiej SOLIDARNOŚCI przyjechali z Warszawy.

Jedno jest pewne, że schłodzono nasze uczucia, wypreparowano z mądrych intuicji, a zamiast PRAWDY WYMUSZAJĄCEJ ODPOWIEDZIALNOŚĆ, mamy hałas w głowach i bałagan, co doprowadziło do planowanego efektu manipulacji: „Dajcie już spokój! Chcemy żyć normalnie. Najważniejsze, aby Polska rozwijała się”.

Czytelnik spostrzega, jak Polaków poniżono. Jak bardzo karykaturalnie prezentujemy się jako ludzie.

Wstrząsające doświadczenie. Gdybym miał odwagę pomyśleć, że inni dołączą, wybiegłbym na ulice, abyśmy razem zapalili Polskę do nowego życia i będzie to życie nie niewolników manipulacji, ale prawdziwie zatroskanych obywateli. Czas na prostotę i przeźroczystość moralną zakorzenioną w naszej kulturze.

continuum %Jerzy Binkowski%
Przemysław Dakowicz, Przeklęte continuum. Notatnik smoleński (wyd. „Arcana”, Kraków 2014)

Przemysław Dakowicz nie nawiązuje, niestety, do tych źródeł energii i mocy, jakie tkwią w boskich zasadach DEKALOGU (jakby nie wierzył, że chrześcijaństwo ma jeszcze dla nas moc twórczą), natomiast prawdziwego rozwoju nie będzie dopóty, dopóki nie nastąpi rozwój moralny – poczucie odpowiedzialności i dobro wspólne.

Autor książki „Przeklęte continuum. Notatnik smoleński”, wydanej prze ARCANA w Krakowie, w 2014r. (ss.138), popełnia błąd, kiedy zaangażowany emocjonalnie mówi o „tragedii pod Smoleńskiem”. Od chwili wcielenia Boga w osobę Jezusa Chrystusa, dla chrześcijanina przestało istnieć w zdarzeniach coś, co możemy nazwać „tragedią”. Ten termin zarezerwowany jest dla opisu faktów zdeterminowanych, dla których brakuje słów a charakteryzuje się obecnością „fatum” – cokolwiek uczynisz i tak zdarzy się TO COŚ, co miało się zdarzyć; przykładem jest los Edypa. Chrześcijanin może mówić o dramacie, czyli o ciągu zdarzeń, których przyczyn nie rozumie, ale są one zawsze związane z SENSEM, którego gwarantem jest sam Bóg.

PS

Sposób prowadzenia wojny Rosji z Ukrainą i całą Europą ukazuje nam w całej jaskrawości „zdobywczą i odwieczną moc” oszustwa, kłamstwa oraz manipulacji imperialnej i prymitywnie zachłannej Rosji.

Jerzy Binkowski

Podobne wpisy: