A gdyby tak …
Nawracanie bez wolności nie istnieje
A gdybyś tak napisał wreszcie dosadnie i wprost, jak bardzo nienawidzimy tych pajaców medialnych, złodziei, oszustów, kłamców zaprzysięgłych, handlarzy bronią oraz handlarzy biedą i biednymi ludźmi… Czy nie możesz w końcu napisać, że władza w Polsce to gnojowisko sprzedawczyków, zdradzających podstawowe zasady uczciwego życia?!!
Prawdą jest, że wielokrotnie chciałem pisać o swojej bezradności i poczuciu braku skuteczności działań przeciw takiemu zarządzaniu Polską, wykorzystując ciężkie i brukowe słowa, a przecież uwłaczające człowiekowi kultury, a przede wszystkim – kultury religijnej.
Nie zmienia to faktu takiego napięcia w sobie, które jest zarzewiem pragnień gwałtownego strząśnięcia z siebie balastu Polski karykaturalnej, Polski obrzydliwej, Polski niemoralnej, Polski amoralnej, Polski, w której wiele milionów ludzi czuje się obywatelami gorszej kategorii, obywatelami poza prawem i sprawiedliwością.
A jednak jesteśmy jedną, kilkudziesięciomilionową rodziną rozsianą po całym świecie. Jakaż potęga, jakież możliwości, jaki potencjał energii, mocy. Ileż wyobraźni do wykorzystania dla wspólnego dobra.
Tęsknota za Polską czystą, piękną, za Polską – Matką, jest ogromna.
Ksiądz Wiesław Mering, biskup włocławski, w liście skierowanym do swoich diecezjan na czas POSTU, zachęca do MODLITWY ZA RODZINĘ. Pomyślałem, że wiara w sens modlitwy za Polskę, jako wielką rodzinę, wymaga właśnie szczególnej żarliwości. Jak wydobyć z siebie żar głębokiej wdzięczności za życie w polskiej rodzinie właśnie takiej, dzisiejszej? Nie wiem.
Zagubiony jestem w gąszczu uczuć cholernie niewygodnych, gdyż przecież nie pozbędę się, jak za machnięciem czarodziejską różdżką, pewności, że wśród nas naprawdę są złodzieje, naprawdę są publiczni oszuści – medialni manipulatorzy, nieuczciwi handlarze, a nawet i słowo ZDRAJCY stanowi ekwiwalent rzeczywistości moralnej w MOJEJ POLSKIEJ RODZINIE.
Co robić? Co zrobić? I wtedy dotarło do mnie, czym dla mnie może być JAŁMUŻNA POSTNA. Pomoc ubogim i cierpiącym.
Może ludzie, których postrzegam we własnej perspektywie jako błądzących, też mają poczucie braku czegoś bardzo istotnego (nawet nie rozpoznając na czym ów BRAK POLEGA) i też są cierpiący na swoją miarę, widząc, jaki ja jestem upośledzony, gdy nie dostrzegam „ich” racji, ich mądrości życiowej?
Może tym właśnie jesteśmy uBOGAcani? Może jedynie takie różnorodności mogą w nas zainicjować spojrzenie na życie, w którym dominuje radość ze wszystkiego co jest, tylko dlatego, że JEST? Różnorodne i stwarzające możliwość wyboru? Wolność.
Jałmużna nie jest podarunkiem czegoś, na czym mi zbywa, czego mam w nadmiarze. Ona, jałmużna (w motywacji religijnej), zaczyna się wtedy, gdy dzielę się tym, czego mi brak! Dyskretnie, po cichutku, w głębi samego siebie. Na pewno brakuje mi wyrozumiałości, łagodności, ciepła i szacunku wobec tych, którzy demonstracyjne głoszą poglądy krańcowo odmienne od moich. Jakże wielu moich znajomych ma poglądy, które postrzegam jako cwaniactwo, a dla nich samych prawdopodobnie ich zachowania i słowa są umiejętnością dostosowania się do realiów życia.
Wyrozumiałość, współczucie, łagodność, miłość – jakież to bezsensowne propozycje wobec naszych dzisiejszych przywódców? Jak pogodzić religijne sugestie naszych DUSZPASTERZY z odrażającą niechęcią wobec figurantów w Brukseli i tych pod żyrandolem?
Pan Aleksander Ścios pisze: (w linku: http://bezdekretu.blogspot.com/2015/02/jak-wygrac-1.html?spref=fb)
Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy – kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.
Jak urzeczywistniać codziennie, a zwłaszcza w okresie POSTU, swoją przynależność do wiary w Chrystusa Odkupiciela?
Może podejmując decyzje o nawróceniu należy podjąć heroiczną ideę KOCHAJ BLIŹNIEGO SWEGO JAK SIEBIE SAMEGO? Mam pewność, że ten postulat jest modelem, do którego warto dążyć. JEST więc kierunek, a „droga” pozostanie zmaganiem serca i przenikliwego rozumu, każdego z nas, w głębi swej duszy, czyż nie?
Jerzy Binkowski – Urodził się w 1949r. w Gdyni. Ukończył studia filozoficzno-psychologiczne w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Dyplomem reżyserskim ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie. Pracował głównie z młodzieżą – poradnictwo i teatr. Mieszka od 40 lat w Białymstoku. Należy do warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.