kultmaryjny %Jerzy Binkowski%
|
kultmaryjny %Jerzy Binkowski%
Pielgrzymka na Jasną Górę

Dwunastu

lat nie miał gdy jechał na jawie
trzymając w pół z tylnego siedzenia
stryja w drodze z Rzadkowa do Wielunia
coraz bliżej Częstochowy w początku
lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku
aby posłuchać fanfar hymnu na odsłonięcie
obrazu Kobiety z dwiema szramami na twarzy

Patrzyła na uwijającego się chłopca w komży
od Introibo ad altare Dei … poprzez przeniesienie
mszału z prawej na lewą stronę i podanie ampułek
oraz polanie wody po palcach stryja Suscipiat Dominus
sacrificium de manibus tuis ad laudem et gloriam nominis sui
ad utilitatem quoque nostram totiusque Ecclesiae suae sanctae
po końcowe Dominus vobiscum Et cum spiritutuo Ite missa est
a wszystko w zapachu aniołów piwonii i floksów

Droga do Niepokalanej w Niepokalanowie na jawie
kończyła się przed bratem Gabrielem furtianem
który pamiętał brata Maksymiliana z brodą i w okularkach
speca także od straży pożarnej z dzwonem na górze auta
ale najjaskrawiej został w nozdrzach chłopca zapach pokostu
który snuł się jak dym spalonych ciał i nie pozwalał zasnąć
a potem już nic pamiętał z rannego biegania po Niepokalanowie
gdzie powinna mu się ukazać Niepokalana z dwiema koronami

Warszawę na jawie pokonali  z poczuciem cudu że przejechali
kierując się na wschód w stronę przedwojennych Baranowicz
jednak wcześniej dotarli do białego strzelistego kościoła Rocha
w Białymstoku przy ulicy Lipowej stała kopulasta świątynia
którą miał nazywać w przyszłości cerkwią świętego Mikołaja
z białą jak biały bez brodą pop zaprosił przejezdnych do wnętrza
ileż tam było złota a ikony rozjaśniały zmęczoną twarz chłopca
patrzącego na inny kształt krzyża świętego i odmienne żegnanie

Trudno opowiedzieć chłopcu jak dojechali do Białowieży
a potem już była granica tego co polskie i tego co dalej
gdzie zostały Baranowicze z kapitanem Kołodziejczukiem
mężem cioci Melanii o którym nawet nie wiadomo że zginął
w Kuropatach czy Katyniu tylko wiadomo że go nie ma
więc chłopiec modlił się w polskim kościele w Białowieży
za tych zamordowanych daleko i blisko na wschodzie
aby już nigdy pycha nie była macochą nienawiści

Jak wrócili do kościoła Matki Boskiej Anielskiej w Rzadkowie
chłopiec nie pamiętał czy to jawa była a może sen tylko
jedno jest pewne że dzisiaj jadąc samochodem odmawia różaniec
a stryjowi szepcze dotąd na ucho jakby z tylnego siedzenia jawy

 

– Wuja – boli mnie krzyż

                                                                               Jerzy Binkowski

Podobne wpisy: