misiewicz i nalaskowski %Jerzy Binkowski%
misiewicz i nalaskowski %Jerzy Binkowski%
Prof. Aleksander Nalaskowski z wizytą u p. Zdzisława Misiewicza w Laskowszczyźnie na Podlasiu

Decyzje polityczne władz uniwersyteckich w Toruniu, jak i dramatyczne doświadczenia społeczne – czas zarazy – nie zatrzymały Profesora w intensywnej pracy naukowej. Szybkość, wręcz oszałamiający refleks Profesora i wydawnictwa  BIAŁY KRUK w efekcie stworzyły fakt rekordowo krótkiego czasu powstania książki-refleksji o najnowszej sytuacji społeczno-moralnej Polaków.

Gotów jestem przypuszczać, że przemyślenia zaprezentowane w tej książce dotyczą całej Europy, a nawet świata.

Światowa Organizacja Zdrowia – WHO – wykonała nieprawdopodobnie nieuczciwy zamach na rozum i godność człowieka. W aurze sugestii nie podlegającej żadnej dyskusji oraz bez jakichkolwiek poważnych (tym samym zweryfikowanych) badań naukowych, udzieliła całemu światu zestaw PORAD PRAKTYCZNYCH na temat życia seksualnego. Nie jest to poradnik dotyczący życia seksualnego mrówek lub gąsienic przepoczwarzających się w motyle, albo skorpionów. Przedmiotem porady, zaleceń wszechświatowych, w tym europejskich, stał się człowiek, który mógłby i powinien zechcieć zainteresować się przyjemnościowym charakterem narządów płciowych od 4 roku życia. Postawiono przed rodzicami zadanie zainteresowania swego dziecka możliwościami seksualnymi od urodzenia. Poradom tym przyglądnął się, zatrzymał przez chwilę przy nich autor Wielkiego Zatrzymania.

W Polsce dokument o nazwie Standardy edukacji seksualnej w Europie stał się sławny i wzbudził niepokój za sprawą przyjęcia go do realizacji przez najnowocześniejsze władze stołecznego miasta Warszawa. Prezydent tej europejskiej stolicy zobowiązał instytucje edukacyjne do zrealizowania wskazań zawartych w tym poradniku.

Warto uważnie czytać książkę profesora Nalaskowskiego, aby zapoznać się z analizą mechanizmów przemysłu produkcji i nadprodukcji porad – poradnictwa. Poradnie rosną jak grzyby po deszczu ludzkiej niepewności i lęku, a niekiedy zachłanności (np. swingers consulting, wagina coach), a także nieskromnej głupoty (np. centrum mody pogrzebowej). Nie przestraszmy się języka, terminologii zastosowanej przez autora: filtrowanie, światokształt, deficyt syntezy, modalność epistemiczna, seksualność w matrycach.

zatrzymanie %Jerzy Binkowski%
Okładka książki “Wielkie zatrzymanie” autor: Aleksender Nalaskowski

Książkę można nabyć w księgarni internetowej ==>

Satysfakcjonuje mnie spokojne przeprowadzenie analizy manipulacji zawartych we wspomnianym dokumencie, która kończy się syntezą:

Szczegółowa analiza poszczególnych partii opracowania pozwoliła na odtworzenie nieoczywistych aspektów omawianej narracji, jak i mechanizmów perswazyjnych mających przekonać odbiorcę o ich słuszności. W ten też sposób ujawniono ideologiczny charakter „Standardów” oraz próbę wytworzenia społecznego zapotrzebowania na taki a nie inny przekaz i koncepcję edukacji. Towarzyszy temu silnie obecna perswazja, że takie jest właśnie oczekiwanie odbiorcy i że „ma się rozumieć”, to jest słuszne. Odbiorca tej skumulowanej na sześćdziesięciu kilku stronach porady dowiaduje się równocześnie, jakie ma potrzeby i jak je zaspokoić.(…) Ktoś jest nieświadomy problemu, a ktoś inny wie, jak ten problem znaleźć i go rozwiązać. Sytuacja się komplikuje, gdy zamiast „znaleźć” pojawi się „wmówić” lub „wdrukować”.

I tu jest uczciwość pogrzebana. Mam nadzieję, że jasno przedstawiona metoda analizy pomoże czytelnikowi dokonywać samodzielnie analizy innych tekstów w innych kontekstach, aby częściej uruchomić w sobie uważność i krytycyzm wobec ukrytych manipulacji jakiejkolwiek „władzy” nad swoją duszą. Wszak pasywność, bierność wobec manipulacji, pomniejsza naszą godność, czyż nie?

Kolejny artykuł nosi tytuł Siła i kruchość. Wydaje się, że do istotnych zmian dochodzi w życiu społecznym poprzez użycie siły. Reguły walki? Styl dowolny – jak to w zapasach! Większe szanse mają ci, którzy walczą na swoim terenie. Entuzjazm kibiców, przyjaciół, sprzyja mobilizacji. Bolesną sytuacją jest przemoc. Wtedy nie liczą się żadne argumenty, a chwyty są i dowolne i perfidne, często nieludzkie. Pozostaje policzyć ofiary i później, dla pamięci, że siła bywa złudzeniem, postawić pomniki. Ilustracją dramatycznych zmagań siłowych, zakończonych miażdżącą przegraną obozu solidarnościowego, jest klęska grudnia 1981 roku. Nie tylko konsekwencje działań innych, niż zapisane w programach partyjnych, ale i aura wypowiadanych słów, naznaczone były „parametrem” siły. Autor podkreśla rzeczywistą predylekcję do myślenia w kategoriach siłowego przymuszania do poglądów własnych walczących stron. Oto spuścizna wszechpanującego wówczas w Polsce, stylu – komunizmu. Autor pisze: Zgadzam się, że odczytywanie słów, działań i procesów, jako wyrazu siły, zależy w ogromnej mierze od interpretacji. Ta z kolei zależy od nastawień i oczekiwań.(…) Dorastający w takiej atmosferze młodzi ludzie oczekują prostych, atrakcyjnych sposobów na życie, jaskrawego wartościowania, mocnych wrażeń (z zastrzeżeniem, że każde następne musi być mocniejsze od poprzedniego), a także szkoły, która skoro być musi, niech jest inna, karnawałowa, ażeby można było w niej robić to, co się chce, wydawać polecenia nauczycielom i traktować ich jak równych sobie.

Profesor Aleksander Nalaskowski używa w tytule rozdziału słowa kruchość. Niezły spryciarz z tego naukowca, badacza „klimatu” psychologicznego. Omija słowo nasączone oceną – słabość (słaby). Broni się w ten sposób przez zarzutem wystawiania oceny, choć w toku swoich wywodów pisze, m.in. „słabe ciało”, „emisja słabości”, „kody słabości”, „słabość jako chleb powszedni”. Opisuje sposoby epatowania słabością. Jako czytelnik rozprawy widzę, że autor za wszelką cenę nie chce, aby jego słowa zawierały cechy oceny, normatywności. Nie, nie – on tylko opisuje. A jednak burzy się we mnie i rżę ze śmiechu, którym pokrywam zażenowanie, gdy czytam o faktach bezwstydnego upubliczniania zachowań, które jeszcze niedawno uchodziły za niegodne a mówienie o grzechach sfery seksualnej rodziło wstyd nawet na spowiedzi. Wyznanie niektórych grzechów cicho, szeptem, do ucha kapłana (alter Christus), przychodziło z trudem.

Wśród ludzi ogłaszających w wysokonakładowym codzienniku swoje kłopoty z tożsamością płciową, spostrzegłem osobę, z którą świetnie współpracowałem nad realizacją dzieła artystycznego. Prawdą jest, że nie dostrzegłem żadnych jego ułomności. Zadanie, którego się podjął wykonał perfekcyjnie. Nie jestem ciekaw w jakim celu ogłosił światu, że jest tzw. homoseksualistą. Natomiast Autor kończy tekst tego bardzo ciekawego bo inspirującego artykułu pięcioma hipotezami wyjaśniającymi epatowanie zachowaniami, które przekraczają jeszcze do niedawna obowiązujące standardy. A być może i zdrowy rozsądek. Ale to już moje nienaukowe westchnienie.

 

                                                                          (ciąg dalszy nastąpi) Jerzy Binkowski

 

Podobne wpisy: