rodzinka 0 %Jerzy Binkowski%

Czym to się je – to dżender?

NAJWAŻNIEJSZE, ABY NAJWAŻNIEJSZE BYŁO NAJWAŻNIEJSZE.
S. Covey

rodzinka 0 %Jerzy Binkowski%Wspominam słowa jednej kobiety, która kiedyś spontanicznie krzyknęła: „Zjadłabym jego mózg, żeby móc myśleć tak jak on!”.

Owa kobieta dramatycznie odczuwała odmienność reagowania i myślenia kobiety i mężczyzny. Pragnęła myśleć tymi kategoriami, które dostrzegała u kochanego mężczyzny. Cena upodobnienia się była dramatyczna i nie do przyjęcia: kanibalizm.

Nie do pominięcia są wyniki badań psycho – neurologów. Używając najnowocześniejszych narzędzi badawczych, odkrywają dane potwierdzające hipotezę, że mózg kobiety i mężczyzny różni się strukturalnie. Dlatego hipoteza o możliwości wymyślenia sobie płci (gender), ponieważ z różnych względów pragnie się mieć płeć „wręcz przeciwną” – jest przestrzenią science fiction. Jednak samo pojawienie się i ugłośnienie takich pragnień można zrozumieć.

Naukowa refleksja i badania socjologiczne znaczenia społecznego równości płci, jako ważnego elementu kształtowania relacji osobowych, pojawiły się na uniwersytetach amerykańskich w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Jednocześnie można zauważyć nieprawdopodobny, aż niewyobrażalny pęd ku wiedzy osób (a szczególnie kobiet) z takich krajów, jak Filipiny, Wietnam, Korea, Chiny. Mówi się, że migrujący do Stanów Zjednoczonych to osoby szczególnie ambitne, pracowite, wytrwałe, szukające sposobu na sukces i wyrwanie się z okowów stereotypów tego rejonu świata, z którego się wywodziły. Dodajmy, że również miał miejsce napływ migracyjny z Meksyku i innych krajów Ameryki Południowej.

Dominacja seksualna mężczyzn i przemoc w stosunku do kobiet – mężczyzn żyjących w tamtych przestrzeniach kulturowych – zdaje się być dla każdego oczywista, więc próba zmiany takiego stanu, także poprzez refleksję i badania uniwersyteckie, stała się podstawowym odruchem i zdroworozsądkową postawą.

Do zdrowego rozsądku i refleksji badawczej dołączyły kobiety skrzywdzone, które zwą się „feministkami”. Czy kobiecość okazywana w działaniach feministek (często kobiet prawdziwie skrzywdzonych, poniżonych i okrutnie wykorzystywanych) jest najprawdziwszą i jedynie sensowną formą bycia kobietą walczącą o sprawiedliwość w relacjach społecznych? Nie wydaje mi się.

Natomiast naprawdę ważne sprawy i potrzeby kryją się za nieco wyjaskrawionymi formami krzyku o sprawiedliwość społeczną.  Jedyne, co jest naprawdę sprawiedliwe, to jest MIŁOŚĆ – „Kochaj bliźniego swego jak siebie samego” – tak mnie uczy Kościół i tak rozumiem naukę Chrystusa.

Gdybyśmy na co dzień odważyli się świadczyć miłość tam, gdzie nas życie postawiło, nie byłoby problemu z wymyślaniem sobie płci, aby być szczęśliwym człowiekiem.

Szczęście jest ciężkie a przyjemność jest lekka – powiedziała kiedyś kilkunastoletnia poetka. Szczęście jest zakotwiczone w służbie – zapytajcie wolontariuszy. Przyjemność rodzi nienasycenie. Chce się powtarzać działania, które były przyjemne i okazuje się, że aby powtórzyć przyjemność, trzeba działania przyjemnościowe zintensyfikować. Czasami do obłędu powtarza się działania i w końcu rodzi się rozpacz.  Aby nie tkwić w czarnej dziurze rozpaczy, poszerza się krąg eksperymentowania: gdzie to można jeszcze doświadczyć przyjemności. Obsesyjne koło poszukiwań przyjemności zamyka się. Człowiek „przyjemnościowy” uwięził się w egocentrycznej postawie oczekiwań, że jednak przyjemność uzasadniającą życie i utwierdzającą w sensie życia, w końcu znajdzie.

Ja i Ty wiemy, że nie znajdzie. I wiemy, jak głęboko nieszczęśliwi są ludzie, którzy nie dostrzegli obok siebie innych, którzy są szczęśliwi dlatego, że są pokornie służebni. (O, Boże – jak to staroświecko brzmi!). Że dzielą się nie tym, co mają, lecz tym, KIM SĄ. (Jakie to anachroniczne, nie – współczesne!).

Podsumowując: „gender” się nie je; JEST się jak człowiek człowiekowi. Troszczmy się o ludzi, obok których żyjemy. Pomagajmy sobie. Rozmawiajmy ze sobą. Świadczmy swoim życiem rodzinnym, iż nie ma piękniejszej formy życia uszczęśliwiającego, niż życie kobiety i mężczyzny w trwałym, bo odpowiedzialnym związku małżeńskim. I jest wspólnota rodzinna pracy oraz czułości codziennej, w której to wspólnocie urodzone dzieci „wymuszają” na nas zbudowanie głębokiej kopalni najszlachetniejszych uczuć i wytrwałych działań opiekuńczych wobec dzieci.

Wydaje mi się, że niezbyt atrakcyjnie na zewnątrz objawiamy swą dumę i radość, że jesteśmy albo Kobietą, albo Mężczyzną! Zdrowa, głęboka radość bycia w swojej seksualności i ze swoją seksualnością – to jeden ze sposobów rozwiązywania problemu współczesnego człowieka, który poszukuje swej tożsamości płciowej.

 

Podobne wpisy: