Niekiedy w mojej głowie pojawiają się myśli radykalne: „To, co proponuje światu chrześcijaństwo, jest jedną wielką, zbiorową paranoją – precyzyjny system urojeń na temat jakiegoś zwiastowania, dziewictwa i macierzyństwa jednocześnie, jakieś maleństwo w szopie lub w grocie, które nazywa się Bogiem, jakiś adept sztuki ciesielskiej – Zbawicielem…”
A chrześcijanie ??? Będą obchodzić święta w 2013 roku: najedzą się, napiją, naoglądają się infantylnych programów TV, nagadają się, „nanarzekają”, napolitykują się… Handlowcy i biznesmeni oraz bizneswoman zrobią kolejny interes i coraz większe interesy. Machina produkcji błyskotek rozgrzana do białości !!!
TAK. W TYM ŚWIĘTOWANIU CHODZI O BŁYSK ŚWIATŁA. Chodzi także o rozgrzanie do białości, gdy dotyka się TAJEMNICY. Intuicyjnie i głęboko jednak dostrzegamy i przeczuwamy, że tej „paranoi” nie był w stanie wymyślić człowiek. Tajemnica narodzenia – w każdym miejscu, w każdym czasie, we wnętrzu konkretnego człowieka: Bóg może się narodzić w sercu każdego z nas. Urodziliśmy się za późno, aby dotrzeć na czas do stajenki i zabrać na pamiątkę, choć garstkę słomy. Możemy jednak każdego poranka i w nocy przywołać wspomnienie tego Dziecka, któremu na imię Jezus.
To imię możemy przetłumaczyć: „Bóg śpieszy z pomocą”, „Bóg troszczy się o nas”, „Bóg trzyma w dłoniach nasze życia i naszą przyszłość”. Czy pamiętamy, co zostało nam przyobiecane? Pokój wewnętrzny, ukojenie, pojednanie, zgoda na swoją historię i uwolnienie od lęku. Czy narodzi się w nas pewność, że Bóg nas – nieskorych do bohaterstwa – potrzebuje; nas przestraszonych bałaganem myślenia i wątpiących w swoją wartość – kocha?
Nic ważnego nie może się wydarzyć w życiu człowieka, jeżeli nie jest przez tego człowieka oczekiwane. Nie zaistnieje bez oczekiwania. Oczekiwanie umożliwia zaistnienie. Czy już chcemy narodzin NOWEGO CZŁOWIEKA? Czy oczekujemy Bożego narodzenia w nas? W naszym sercu?
Jeżeli nie oczekujemy w sobie zmiany, nawrócenia, ożywienie nie nastąpi. Pragnienie odrodzenia, przemiany, poprzedzone najczęściej jest ogromnym bólem pustki, osamotnienia, zagubienia. Bez tych granicznych doświadczeń żaden człowiek nie uruchomi w sobie tych sił duchowych i życiowych, które przełamią nawyki poczucia niedosytu i łakomej konsumpcji, na wewnętrzną kulturę służby i miłości.
Okazuje się, że prawdziwym obłędem, nieszczęsną paranoją jest trwanie w schemacie natręctw gromadzenia dóbr i zaspokajania zachcianek, aby za wszelką cenę było „przyjemnie”.
Czy chrześcijaństwo jest propozycją na czasy, w których liczą się jedynie „przebojowi” bohaterowie, produkowani zapobiegliwą i nachalną reklamą wyłącznie dlatego, że zdobyli pewien pułap bogactwa lub kiczowatą atrakcyjność??? NIE.
Idą nowe czasy. Cechą najważniejszą nowych czasów jest nawrócenie – taka przemiana, która daje jasność spojrzenia, zdolność oceny proporcji tego, co wielkie i zasadnicze i tego, co małe; tego, co nieprzemijające i tego, co przelotne; tego, co ważne i tego, co bagatelne; tego, co warte wysiłku i tego, co śmiechu warte. To jest propozycja nowego narodzenia. Odrodzenia. W troskę i odpowiedzialność za DZIECKO (w nas) wpisane jest prawdziwe szczęście.
Kiedy mówimy o Bożym narodzeniu, mówimy o miłości, miłosierdziu, o czystości, sprawiedliwości, o wyrzeczeniu, o ofierze, o służbie, o prawdzie, o szczerości. Chodzi także o taką cechę w stosunku do siebie i innych, którą nazwać by można WYROZUMIAŁĄ ŁAGODNOŚCIĄ. Ta cecha z oczywistych względów naturalnie pojawia się wobec małego dziecka. Stwarzamy przy dziecku aurę pełnego miłości oczekiwania, iż na drodze powolnego wzrastania dziecko zbliżać się będzie ku pełni swoich możliwości.
Chrześcijaństwo to często gotowość na łagodność, zdolność przebaczania. Jednak zdarzeń ,które nas dotyczą, nie da się zamknąć w logicznych prawach czy definicjach. Nierozwiązywalność wielu problemów pozwala nam powiedzieć: „Spokojnie! Bóg jest ponad tym wszystkim”.
NIC W CHRZEŚCIJAŃSTWIE NIE MOŻE BYĆ NARZUCONE Z ZEWNĄTRZ. Żadna moralność nie wchodzi do sumienia i serca człowieka poprzez nakazy i polecenia płynące z zewnątrz. Moralność rodzi się w impulsie wewnętrznym konkretnego człowieka, w drgnieniach i żarliwości jego serca.
Nikt i nic nie wypełni świąt Bożego Narodzenia głębokim sensem miłości. Uczyni to jedynie osobiste pragnienie ŚWIATŁA.
Jerzy Binkowski – Urodził się w 1949r. w Gdyni. Ukończył studia filozoficzno-psychologiczne w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Dyplomem reżyserskim ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie. Pracował głównie z młodzieżą – poradnictwo i teatr. Mieszka od 40 lat w Białymstoku. Należy do warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.