Z kogo sobie robi żarty Episkopat Polski? Z katolików? Z Polaków? Z siebie?
Liczba mnoga jest zazwyczaj nieuzasadniona we wszelkiej poprawnej refleksji, ale ja nie chcę żyć poprawnie! Chcę żyć odważnie w świecie i w czasie, gdy potrzebna jest jednoznaczność. Jesteś Polakiem? Jeżeli tak, zachowuj się jak Polak. Nie wiem dokładnie, co to znaczy dla innych. Dla mnie ojczyzna jest moją Matką. Ona mnie wychowała. Także wtedy, gdy zarządzali moją ojczyzną zbrodniarze z Moskwy. Także wtedy, gdy pogardę Polakom okazywali Żydzi, Francuzi, Brytyjczycy, Amerykanie – w różnych kontekstach i z różną, jakże niekiedy wyrafinowaną – mocą.
To właśnie dramatyczne doświadczenia utraty suwerenności powinny stać się sygnałem alarmowym. Jest wojna między Polakami a „europejskością”. Europa nie ma żadnych szans na zintegrowanie żywiołu afrykańskiego. Masy silnych młodych mężczyzn uciekają ze swoich krajów. Rezygnują z odpowiedzialności za rodzinny kraj. Szachrajstwem i przekupstwem, cwaniactwem zrezygnowali z opieki nad swoimi rodzinami. Europa zasugerowała im iluzoryczność poczucia sensu życia, którego atrybutem jest konsumpcja.
Biskupi, jeżeli chcą nazwać się Episkopatem Polski, muszą opowiedzieć się za osobami, które nie wypowiadały nikomu wojny. Strona ta od dwu lat robi wszystko, aby poprawić mechanizmy sprawiedliwego i szlachetnego oraz odpowiedzialnego funkcjonowania Polaków. Demokratycznie wybrana grupa ludzi spotyka się z pogardą i oszczerstwem np. gdy porównują patriotyczny marsz Polaków w rocznicę odzyskania przez Polaków niepodległości, do zachowań obywateli faszystowskich Niemiec. W innym kontekście porównuje się rząd Rzeczpospolitej do morderczego systemu komunistycznego. Stek absurdów, żeby nie powiedzieć „kupa oszczerstw” osiąga poziom niespotykanie wulgarny, nieprzyzwoity, pozbawiony godności Polaka. „Europejskość” przybiera znamiona zdrady narodowej.
Tak naprawdę „europejskość” stanowi zagrożenie dla wolności słowa, religii. Religii katolickiej w szczególności. Biskupi mieszkający w Polsce, na czele polskich diecezji zapomnieli, że są mężczyznami. Męskość związana jest z mądrością i odwagą. Z przewidywaniem konsekwencji i poczuciem odpowiedzialności.
Większość biskupów w Polsce zapomniała, że są ojcami! Ojciec opiekuje się najsłabszymi. Brakuje mi powiedzenia wprost, z wyżyn autorytetu Kościoła, że jedna strona ZDRADZA! Jedna strona zagubiła instynkt samozachowawczy, gdy nie dostrzega, że Ojczyzna-Polska przetrwa jedynie wtedy, gdy dostrzeże się w “europejskości” śmiertelne zagrożenie i dla Polski i dla wiary katolickiej. Napominanie jest obowiązkiem każdego człowieka, gdy widzi, że drugi człowiek grzeszy. Biskupi nie mogą się migać od napominania grzesznika. (Domyślam się, ze zostanę tym jedynym, który zostanie napomniany za to, że upomina polskich biskupów). Księża Biskupi nie mogą być z boku. Nie mogą być trzecią stroną, gdy chodzi o życie wieczne. Panowie Biskupi jakby zapomnieli, że są najpierw mężczyznami – ojcami w społeczeństwie. Poprawność “polityczna” nie może stać się poprawnością Kapłana!
Jednoznacznie nienawistnie żyje totalna opozycja. Grupa ludzi o lewackich poglądach, czyni np. z marca 1968 roku – czasu moich pierwszych wolnościowych uniesień – festiwal antysemityzmu. Jako 18 letni młodzieniec byłem dumny ze swej odwagi
Z chorobliwą dumą „europejczycy” ślą listy polecające, swoje judaszowe podszepty, ledwie dyszącej Europie Zachodniej. Rzeczywiście coś ważnego zachodzi w Europie. Coraz mnie widoczni stają się wyznawcy Jezusa Chrystusa. On dla nas pozostaje jedynym ŚWIATŁEM, które nie zachodzi.
Wygodnie jest Episkopatowi Polski nie dostrzegać różnicy miedzy zaangażowaniem patriotycznym a zdradą narodową. Dlaczego?
Mam prawo postawić każde pytanie, czyż nie?
Jerzy Binkowski – Urodził się w 1949r. w Gdyni. Ukończył studia filozoficzno-psychologiczne w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Dyplomem reżyserskim ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie. Pracował głównie z młodzieżą – poradnictwo i teatr. Mieszka od 40 lat w Białymstoku. Należy do warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.