tu154 0 %Jerzy Binkowski%

Prof. Krzysztof Szczerski: Najgłębszy sens tego, co dzieje się teraz, polega na tym, że przez ostatnie lata wytworzył się system, który kiedyś w naszych rozmowach nazwałem kratokracją, czyli władzą dla samej władzy. Ukształtował się niespotykany w demokratycznych państwach nadzwyczajny monopol władzy; doszło do tego po tragedii smoleńskiej. O tym nie wolno zapominać, że przez ostatnie 5 lat mieliśmy w Polsce do czynienia z sytuacją będącą bezpośrednio konsekwencją katastrofy smoleńskiej. W ciągu jednego dnia, w jednej chwili w zasadzie, opróżniły się w Polsce kluczowe stanowiska państwowe, których ówczesna większość parlamentarna PO-PSL w normalnych warunkach nigdy nie miałaby szans obsadzić. Ta władza, która musiała odejść po tegorocznych wyborach prezydenckich i parlamentarnych, była wielkim beneficjentem tragedii smoleńskiej. Wtedy nagle zaburzyła się kadencyjność wszystkich głównych organów państwa: dowództwa armii, banku centralnego, rzecznika praw obywatelskich i przede wszystkim prezydenta. Nagle okazało się, że powstał niespotykany monopol władzy, wysoce ponad standardy kraju demokratycznego. Ówczesna władza wykorzystała ten moment nagłego wakowania stanowisk, których kadencyjność mogła skrócić tylko śmierć lub osobista rezygnacja.

No i śmierć skróciła te kadencje… A władza władzy stała się tak wielka, że ówcześni rządzący, a dzisiejsi przegrani, wciąż nie mogą odżałować tego, co utracili.

Niestety, tak właśnie jest. Wydarzenie smoleńskie umożliwiło kratokracji osiągnięcie bardzo wysokiego stopnia rozwoju. Utrwalił się system władzy, który w praktyce zamyka możliwość demokratycznych zmian. W konsekwencji doszło także do nieadekwatnej dystrybucji godności; system wielu wykluczał, swoich nagradzał, określał, kto ma prawo być np. artystą, zwłaszcza dotowanym, kto ma prawo być cytowany, kto ma prawo występować w mediach itd.

(Fragm. rozmowy opublikowanej w:WIARA,PATRIOTYZM i SZTUKA, nr 1(63), 18.01.2016.str. 3)

tu154 0 %Jerzy Binkowski%Komentując powyższą diagnozę, usłyszałem od jednego z moich rozmówców, że w 2010r. jedno ugrupowanie wymordowało swoich przeciwników systemowych i politycznych. Obsadzono swoimi ludźmi wszystkie możliwe i podstawowe stanowiska w systemie, zaś my, jako obywatele, nie rozpoznaliśmy dotąd i nie rozliczyliśmy zbrodniarzy, którzy doprowadzili tym samym do prawdziwego zamachu stanu.

Powyższa opinia jest doprawdy drastyczna i dramatyczna. Nie dostrzegałem dotąd takiej ewentualności: świadome zaplanowanie zbrodni na przeciwnikach politycznych, aby dokonać zamachu stanu i objąć absolutną władzę nad prawie 40 milionowym narodem, jego instytucjami i gospodarką, którą podporządkowywano interesom magnaterii finansowej.

We mnie dominował szok, głęboki żal i współczucie. Godziłem się z losem, choć w pokojowych manifestacjach na ulicach Warszawy i Białegostoku wyrażałem swój sprzeciw, wobec narastającego terroru medialnego i wrogości wobec ludzi apelujących o sprawiedliwość społeczną.

Dzisiaj, kiedy słyszę i widzę na manifestacjach ludzi broniących „czegoś tam” a w ich zachowaniu rzuca się w oczy i uszy ogrom nienawiści przeciwko rządowi, który jeszcze nie zaczął rządzić, zaczynam podejrzewać, że może mój rozmówca trafnie rozpoznawał praprzyczynę „katastrofy” nad Smoleńskiem??!

Dzisiaj, kiedy doświadczam sądu nad Panią Premier, sądu nad narodem polskim, po akcji grupy konfidentów, kolaborantów, prowokatorów, agentów nie polskiej sprawy, zaczynam pytać samego siebie: czy to naprawdę jest możliwe, aby dla władzy sprzedać własną ojczyznę donosicielstwem i skarżeniem: „Odebrano nam władzę. To bezprawie! Wybory – jakie wybory? Władzy nie oddamy!”

Coraz łatwiej rozpoznać, że władza do października 2015r. należała do osób podejrzanych a nie rozliczonych. To nie była prawdziwa elita narodu. To nie była „śmietanka” intelektualna i kulturalna narodu. To były szumowiny?

Podobne wpisy: