Warto spojrzeć z radością i dumą na siebie u progu adwentowego czuwania. Jakże piękna jest nasza gotowość do odnowienia ekscytacji rytuałem Boskich Narodzin w nas samych.
Osoby żyjące w sąsiadujących z Polską krajach, omijają niedawny jeszcze obyczaj ozdabiania witryn sklepowych czy podjazdów pod swój dom, motywem Dzieciątka w Żłobie, z pochylonymi sylwetkami Pięknej Kobiety i Silnego oraz doświadczonego Mężczyzny. Kombinują, co by uczynić, aby nie narazić się na możliwość powstania podejrzenia, że właścicielem ofert konsumenckich w sklepie jest chrześcijanin. Podjazd pod ładne mieszkanie rodziny, pan tego domu ozdabia dużą ilością krasnoludków (jakże dyskretne nawiązanie do małego „Dziadka Mroza”) i wielką ilością lampek elektrycznych, oświecających wejście do tego domu.
Nie znajdziesz w ofertach nowoczesnej plastyki kart świątecznych, sylwetek ludzi zagubionych w ciemnej nocy a odzianych w odzież chroniącą przed chłodem. Nie ma pasterzy? Nie ma krów? Nie ma osła? A czy są owieczki, aby się nimi opiekować? Nie ma ciemnej nocy? Nie ma mgły tajemnicy? Wszystko jest jasne, prawda?
Otóż nie. Świat wokół nas i nasz świat wewnętrzny tak długo nie uzyska prawdziwego światła, dopóki nie uwierzymy w szalenie tajemniczy sens zaangażowania w poszukiwanie takich form miłości, której źródłem jest Objawienie Miłości Boga, przy pomocy kochających się Kobiety i Mężczyzny.
Jesteśmy dobrymi ludźmi na usługach Pana Życia. Wyznawców i naśladowców Jezusa Chrystusa jednoczy zobowiązanie do pracy nad osobistą jakością człowieka we mnie. Nie przyjmuję sugestii mówiącej o tym, że jestem złym człowiekiem dlatego, że lękam się ludzi przybywających do Europy w grabieżczych i morderczych (wojennych) celach. Lęk jest uczuciem głęboko dramatycznym i ostrzegającym. Mobilizującym do obrony przed zagrożeniem. Nie jestem złym człowiekiem dlatego, że moi bliźni odsunięci od wpływów w polityce mego państwa, deprecjonują nasze odmienne sposoby funkcjonowania państwa. Polskiego państwa. Naszego państwa. Nie jestem złym człowiekiem dlatego, że mam trudności w porozumiewaniu się z osobami inaczej myślącymi. Każdy człowiek ma trudności w porozumiewaniu się. Trudności komunikacyjne rosną, gdy którakolwiek ze stron nie ufa tej drugiej stronie. Normalne jest, że proces prowadzący do porozumienia jest długotrwały. Normalne też jest, że porozumienie (CON-SENSUS) najczęściej jest krótkotrwały i wymaga stałego wysiłku obu stron. Nie jestem złym człowiekiem, gdy spostrzegam, że jestem traktowany z nienawiścią i że jestem oszukiwany, manipulowany. Wiem, że odpowiedzialność moja mobilizuje mnie do pracy nad otwarciem się na drugiego człowieka, aby próbować nieustannie modyfikować tak siebie, żeby wraz z inną osobą pomnażać dobro wspólne. Trwajmy w próbach urzeczywistniania wzajemnej troski.
Tego oczekuje od nas Pan Niebios ukryty w osobie bezradnego, betlejemskiego maleństwa.
Jerzy Binkowski – Urodził się w 1949r. w Gdyni. Ukończył studia filozoficzno-psychologiczne w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Dyplomem reżyserskim ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie. Pracował głównie z młodzieżą – poradnictwo i teatr. Mieszka od 40 lat w Białymstoku. Należy do warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.