
Recenzja ksiązki Joanny Kulmowej: “Topografia myślenia“
Joanna Kulmowa uwielbiała śpiewać. Czyniła to czysto i mocno.
Kochała muzykę. Wszystko w Niej było muzyką, a „ptaki” roznosiły muzykę po świecie na skrzydłach i w swoich dzióbkach. Jedną z „bajek skrzydlatych” zatytułowała Jaskółka niepokoju. Zatroskana jaskółka całą siebie poświęciła dla muzyki – nie wiedząc o tym, że to jest poświęcenie. W starych organach kościelnych pozaklejała wszystkie dziury, aby już „uzdrowione” organy mogły zabrzmieć wszystkimi swoimi możliwościami. Organy w kościele umieszczone są pomiędzy Niebem i Ziemią.
W niebieskich oczach Joanny Kulmowej mieściła się niecierpliwa mądrość i błyskotliwe skupienie. Szczególną lekturą jest Ciułanie siebie. Czyta się tę autobiograficzną książkę niczym powieść przygodową. Pełno w niej żywych postaci, skondensowanej myśli – refleksji nie lękającej się paradoksu, krótkich a wyrazistych ocen oraz oryginalnych wniosków. Jeśli kogoś lubimy, to dlatego, że przypomina nam o tych cechach, z którymi czujemy się dobrze. Im bardziej siebie zaakceptujemy, tym lepiej będzie się nam układało z ludźmi. Wszystkie nasze relacje międzyosobowe są bezpośrednim odbiciem stosunku do siebie. To odbicie nie mówi nam niczego o innych. Mówi nam o nas samych. Dlatego uważnie przygląda się swoim odbiciom w ludziach. Dysponując precyzyjnym i ciętym językiem, Joanna niekiedy z czułością, a kiedy indziej z odważną sprawiedliwością dokonuje spojrzenia w przeszłość – czułość i sprawiedliwa surowość ocen dotyczy, oczywiście samej siebie:
Zmieniamy się we własnych oczach, i w oczach koni, które na nas
patrzą: w oczach koni, kamieni, ziół i ludzi (…) świat rozrzuconego
krajobrazu, rozerwanej harmonii i podeptanych słów. Nie mój świat.
Ratuję go jak umiem. Po to został mi dany dar słowa (…)
Ile rzeczy składało mnie ze swoich spojrzeń, ile domów mnie utraciło: ile przedmiotów
musiało mnie pożegnać, ile słonecznych okien mnie kochało, ile ciemnych podwórek mnie nienawidziło.
Najbardziej porusza mnie i inspiruje odnajdowanie śladów budowania wiary w Boga, której cechą charakterystyczną stała się radość i żarliwość. Leśniczówka w Strumianach tętniła pracą literacką i troskliwym wspieraniem „siostrzenic” i „siostrzeńców” oraz dookolnych sąsiadów. W pobliskim Myśliborzu nawiązała głębokie relacje – na śmierć i życie – z zakonnicami Zgromadzenia Jezusa Miłosiernego. Charyzmatem „Faustynek” – zgromadzenia zainicjowanego przez spowiednika siostry Faustyny w Wilnie, księdza Michała Sopoćki, jest radość w posłudze potrzebującym. „Faustynki”, przepasane czerwonym cingulum na habicie opiekowały się Joanną Kulmową w najtrudniejszych chwilach Jej życia. I w chwili śmierci.
Twórczość Joanny Kulmowej fascynacje precyzją formy, bogactwem wyobraźni i dziwną, przejmującą atrakcyjnością języka polskiego. W książce Topografia myślenia stwarza własną formę opisywania czasów tragicznych. Odwołuje się do świadomości małej dziewczynki, która widzi, ale nie rozumie, która przeżywa bardzo różne uczucia, ale nie ma świadomości, że sama jest postacią z największego dramatu XX wieku.
Owo karkołomne przedsięwzięcie umożliwiło tej „dziecięcej” prozie, ominąć pokusę epatowania rozczulaniem się nad dramatem czy niedolą bohaterki. Nie ma tam jakichkolwiek słodkich sentymentalizmów. Lektura Topografii myślenia pozwala połączyć znaczące wydarzenia i osoby dramatu życia autorki w całość oglądaną i dźwiganą od najwcześniejszego dzieciństwa: kilkuletnia dziewczynka przeczuwa w żywiole historii swej rodziny „rdzeń niezniszczalności”.
Protoplaści Joanny Kulmowej przywędrowali do Polski z Hiszpanii, wraz z dworem królowej Bony. Callahora – jakże często wspominała babcia Lonia to tajemniczo i szlachetnie brzmiące imię. Babcia Eleonora i dziadek Aleksander Landsberg. Z drugiej zaś strony babcia Róża i dziadek Władysław Polakiewiczowie. A później Wanda (primo voto) Landsberg i Alfred Polakiewicz – to rodzice Joasi, Dziecięcy podział na lewą stronę – szczęśliwą i przychylną oraz prawą stronę – mroczną, nieżyczliwą i brutalną, zdezaktualizował się dużo, długo później. Dopiero wtedy, kiedy Joasia stała się Joanną Dojrzałą, gotową pójść w głąb. Dramatyczna głębia koniunkcji: i lewa, i prawa, i do środka, i „gdzieś” – objawiła się w poezji, w teatrze i w… modlitwie. To poezja, teatr i muzyka stały się przestrzenią dla wędrówek „kota” – istoty o nieprawdopodobnej intuicji i do nikogo podobnej. Kota czyni kotem jego osobność, indywidualność, samotność. Kot nosi cicho w sobie tajemnicę. (Joanna, jako kilkunastoletnia dziewczynka podpisała się pod swym literacko‑rysunkowym debiutem jako C i c h o c k a).
W Topografii myślenia wstrząsająca jest cisza po tych, których zamordowano. Mała Joasia patrzy. Nie płacze. Topografia myślenia jest epitafium, hołdem złożonym „polskim dziewczynkom fatalnego naznaczenia”, kiedy to „świat wykipiał z dzieży”. „Taka spokojna ballada” pisana przez osóbkę „starszą od dorosłych” – „nie miała pięć lat, miała ich chyba ze sto”. „Fabrykancka Dziewczynka”, która rozpoznała, że „nie ma gorszej rzeczy niż niemiłość”, „w tej „przestrzeni nieubłagalnie wielostronnej”, że „w nocy znikają kolory”, a „u wylotu labiryntu zbawi ją światło”. „Jej żywiołem jest powietrze”. („Uj, jaka dobra powietrza! ”). Lęk zaczajony: „Dlaczego płakałam tak często”? „Nie jest parszywą żydówką – tylko Joasią i Polką”…
„Dziewczynka naznaczona żółtą gwiazdą”. „Krzyczeć nie wolno, więc bezgłośnie zalewam się łzami” pod ciężarem przeczuć… „I śmierci nie ma, nie, nie ma śmierci”… „Czerwone plamy na piasku”. „Rozerwane krawędzie”.
„Zawsze nie istnieje”. ”Realne jest niewidzialne”. „Dawne nie powraca nigdy”. „Las jest we mnie”. „Szept liści brzozowych na dnie wąwozu i ścieżka obiecująca nieskończoność”, … ścieżka marzeń w nieskończoność!
I przypominam sobie fragment poematu Suplement mój, który dedykowała Jankowi – do Jego filozoficznego suplementu:
I straciłabym wiarę w cudowność co się przedrze przez niecudowność naszą zszarganą i steraną – tyle mi smrodu błota kłamstwa pokazano ludzie ludziom tyle krwi i nieszczęść – gdyby nie odrastanie liści i wschody i zmierzchy gdyby nie śmiech znienacka gdyby nie dzwon na wieży gdyby nie słońce na skałach gdyby nie ciepły wiatr gdyby nie obietnica wschodzących na grobie traw.
Joanno, powiedziałaś o swym „niewypowiadalnym” bólu, żalu, krzywdzie, tłumionej agresji do ludzi, którzy mordują czułość. Do mnie to mówiłaś i do tych, którzy z lękiem myślą: „Więc brak szacunku do życia, brak szacunku do drugiego człowieka, który jest INNY, przybiera kształt mordu!”.
Dzięki Topografii myślenia odnalazłem wyrazistą ścieżkę czułości i tej wyobraźni, która łączy ludzi w jeden wspaniały nurt radości życia, pomimo obecności zranionego dziecka, przenikliwego, przenikającego do rdzenia niezniszczalności. Wspomnienia.
Joannę Kulmową porównam do wiolonczeli. Dźwięki wiolonczeli brzmią tajemniczo. Drżenie twardych strun stwarza zarówno głębię, jak i moc. Drży w nieustannym bólu i lęku. Jaskółczy niepokój. Wiolonczela jest bardzo pięknym i ważnym instrumentem solowym.
Suplement mój
Jankowi – do Jego filozoficznego suplementu
Życie jak płaszcz znoszony na mnie
kiedy się ze starości przetrze
to mniej się staje materialne
i widać że jest od podszewki
duchem podszyte jak powietrzem
więc patrzę –
choć nie wierzę jeszcze –
i przez ten płaszczyk przenoszony
chwytam przebłyski TAMTEJ STRONY
co może jest (skoro są dziury
zapożyczone od nicości
lecz tchnieniem scerowane z bytem)
Czy nigdy nie uwierzy w mity
Kto wychowany od małości
w tropieniu – właśnie – niespójności?
Ten widząc PRÓŻNIĘ mówi LUSTRO
nie wchodząc w nieskończoność pustą
a przecież ona go nie minie
jak mnie te dziury w pelerynie
i wtedy w korytarzach światła
pobiegnę może na spotkanie
pofrunę może czy popłynę
na NIE ZMIENIONE i NIE INNE
niż to co było TU kochaniem:
na zapach brzóz i szpacze pieśni
na blaski piaski dróżek leśnych
na dom z tarasem w różach pnących
na powóz siwki spacer z ojcem
na pełnych jasnych cisz pokoje
na konfitury w brzęku osim
na bezpieczeństwo snów –
na moje
bezkresne niebo łagodności
na którym świeci obietnica
że dalej się nie kończy dalej
ale daleje w dalsze dale
w dziesiątych światłach i mgławicach
że za tym lasem las i jeszcze
las istna listność leśnym dreszczem
w przeczuciu czegoś co jest rdzeniem
NIEZNISZCZALOŚCI
jak wspomnienie.
(…)
Nie TU i TERAZ! TAM i PÓŹNIEJ!
Niech współczesności serce bluźni
wierząc że nie to świeci nam
co TU i TERAZ. Idźmy w TAM
w tam – gdzieś – dalekie – przyszłe mgliste.
Lećmy nad płaską rzeczywistość
do nieuchwytnej przyszłosfery
a wtedy wiara da nam stery
(…)
Wiara. Zmieniona w szorstką deskę
Której się chwytasz płynąc crawlem
przez grząskie DZIŚ
przez TUTAJ ziemskie.
Wiara w drobniutkie prawdy małe
że dwa i dwa że tlen i wodór
że dla przyczyny i z powodu
że to jest okno tamto patyk.
Wiara? Maleńki grosz wytarty.
A ma być wielki sen z którego
nie zbudzi nas codzienny jazgot
tramwajów gazet pensji cen
i dużych zdarzeń i drobiazgów.
A ma być sen co życie zmienia
W marzenia (Boże zbaw marzenia)
Joanna Kulmowa
Dziw nad dziwy – podziw nad podziwy. Cud istnienia ponad czas.
Joannę Kulmową porównam do wiolonczeli. Dźwięki wiolonczeli brzmią tajemniczo. Drżenie twardych strun stwarza zarówno głębię, jak i moc. Wiolonczeli nie da się przytulić, jak można przytulić się do skrzypiec. Okiełznać trzeba wiolonczelę, gdyż drży w nieustannym bólu i lęku.
Wiolonczela jest bardzo pięknym i ważnym instrumentem solowym.
Brzmi fascynująco w repertuarze muzyki kameralnej.
Jerzy Binkowski
Recenzja opublikowana w PODGLĄD — Kwartalnik literacki OW SPP nr 3 (14) • 2018 na stronie 69.

Jerzy Binkowski – Urodził się w 1949r. w Gdyni. Ukończył studia filozoficzno-psychologiczne w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Dyplomem reżyserskim ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie. Pracował głównie z młodzieżą – poradnictwo i teatr. Mieszka od 40 lat w Białymstoku. Należy do warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.