Moi przyjaciele z głębi Polski piszą: „Wkurza nas ta cała masa “patriotów”, którzy oddają medale Prezydentowi, albo wyzywają od żydów Jarosława Kaczyńskiego oraz krąg osób wokół niego! Dziś dostaję maile, jak to Kaczyński zdradził, głosując “za aborcją”. Czy można wygrać Polskę z takimi ludźmi?” Odpowiadam.
Trzeba walczyć o POLSKĘ właśnie dla takich ludzi: zagubionych a przecież dlatego poszukujących zakotwiczenia w rozpoznanych dotychczas autorytetach. Ludzi dobrych a biednych, gdyż nie potrafią “spacyfikować” niejednoznaczności. Nie mają rozeznania w taktyce i strategii, w zarządzaniu, we wprowadzaniu zmian.
Obolały jestem, gdy widzę żarliwość i niedomyślenie. Łatwość w ferowaniu wyroków jest niesamowita, a osoby oddające odznaczenia to może “estradowi gracze”. Być może są to ludzie o szczególnej wrażliwości? Nad-ekspresja, przejaskrawianie emocji zdaje się być normą w życiu społecznym. Podsyca je obecność kamer i technologia internetowa. Kryje się za tą cechą zwyczajny lęk a może bezradność. Czyżby zaślepienie? Faktem korzystnym dla całości życia społecznego jest to, że emocje świadczą o zaangażowaniu społeczeństwa. Jednocześnie objawia się “krótkomyślność” oraz brak świadomości, z jakim wewnętrznym poczuciem ryzyka podejmuje się decyzje o znaczeniu ogólnonarodowym.
Kibice, którzy przychodzą na stadion swej ukochanej drużyny, wierzą, że ich drużyna wygra mecz. Chcą być elementem gry drużyny w biało-czerwonych strojach, więc tworzą atmosferę uniesienia: śpiewają, ryczą entuzjastycznie, dodając energii. Pozdrawiają – wywijając biało-czerwonymi szalikami z napisem POLSKA. I prawdą jest, że wszyscy z sześćdziesięciu tysięcy osób na stadionie wiedzą doskonale, co powinien zrobić prawoskrzydłowy, jak powinien zacentrować do nadbiegającego „Lewandowskiego”. Czasami akcje zawodników rozczarowują. Można ich wyzwać od najgorszych, można ich opluć albo poobijać twarz. Można?
Generalnie, gdy drużyna remisuje lub przegrywa, nie oczekuje się natychmiastowej zmiany trenera. Doświadczenie uczy, że jeżeli trenera się zmienia, to tylko wtedy, gdy profesjonalizm kolejnego trenera zapewnia, zwiększa prawdopodobieństwo sukcesu ukochanej drużyny. Z powoływaniem nowych zawodników jest podobnie. Pamiętam obrońcę Lechii – Romana Korynta. Niezastąpiony? Pamiętam obrońcę Górnika Zabrze – Stanisława Oślizłę. Potem przyszedł czas na innych. Jerzy Gorgoń, pamiętacie? Dzisiaj stoperem naszej reprezentacji jest Kamil Glik. A jutro?
Funkcję Ministra Obrony Narodowej przez dwa piękne „sezony” pełnił niepowtarzalny i jedyny, kochany przez „kibiców” poseł Prawa i Sprawiedliwości – Antoni Macierewicz. Co było powodem zdjęcia z boiska tak znakomitego, wspaniale mówiącego, zdecydowanego, eleganckiego, o przenikliwym intelekcie i absolutnie zaangażowanego „zawodnika”?
Czy ktokolwiek z kibiców wie? Ja też nie wiem, natomiast ufając trenerowi, stawiam przeróżne hipotezy, które by pomogły mi zachować nadzieję na sukcesy w przyszłości. Oto jedna z moich hipotez.
Przemysł obronny został kapitalnie dofinansowany. Jednocześnie uchroniono Polskę przed absurdem zakupu fałszywego klejnotu – helikopterów francuskich. Zdemaskowanie szwindla Francuzów postawiło ich finanse w trudnej sytuacji. Reakcją agresywno-obronną było uderzenie w kierowców tirów. Warto teraz
uruchomić dyplomację. Polska potrzebuje łodzi podwodnych z obronnymi rakietami samosterującymi, których producentem są Francuzi. Restrykcje wobec imperialnych zapędów Rosji zahamowały sprzedaż tych „cacuszek” nowoczesnej technologii Rosjanom. Polska ogłasza przetarg. Gdybyśmy zdecydowali się dokonać zakupu od Francuzów, bardzo podreperowaliby oni swój budżet. Czy mógłby zakupić łodzie podwodne minister, który zapobiegł zakupowi Karakali? Handel byłby obciążony cieniem (blaskiem) poprzedniej a nieuczciwej oferty Francuzów. Zmiana na stanowisku Ministra Obrony Narodowej stwarza szansę podjęcia na nowych warunkach (uczciwość) rozmów z Francuzami o zakupie łodzi podwodnych, których bardzo (bardzo !) potrzebuje Polska Marynarka Wojenna. Równolegle następuje poprawa stosunków bilateralnych między Polską a Francją. Między Europą Centralną a Europą Zachodnią.
Pan Antoni Macierewicz powołany został do przeprowadzenia finału badań nad przyczynami dramatu smoleńskiego. Gdyby w kwietniu 2018 roku występował jako Minister Obrony Narodowej, jakże łatwo byłoby skojarzyć jego dociekliwość i jego interpretacje faktów, jako wojenną prowokację wobec Rosji. Dostrzegam mądrość decyzyjną triumwiratu. Panowie Kaczyński-Duda-Morawiecki zapobiegli możliwym absurdalnym sugestiom dziennikarzy i polityków, którzy pod Smoleńskiem rozpoczęli i ugruntowali swoje interesy. (Przypominam, że w katastrofie smoleńskiej grupą najliczniej skrzywdzoną byli politycy Prawa i Sprawiedliwości a prezydentem skwapliwie został Marszałek Sejmu – Bronisław Komorowski.)
Podsumowując: Antoni Macierewicz pozostanie dla mnie symbolem uczciwości i wytężonej, bezinteresownej pracy dla ojczyzny. Dostrzegam jednak sens przesunięcia tego zacnego człowieka dzisiaj do zadań innych, niż dzierżenie władzy w Ministerstwie Obrony Narodowej.
Prawda o wydarzeniach pod i nad Smoleńskiem jest tego warta.
Jerzy Binkowski – Urodził się w 1949r. w Gdyni. Ukończył studia filozoficzno-psychologiczne w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Dyplomem reżyserskim ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie. Pracował głównie z młodzieżą – poradnictwo i teatr. Mieszka od 40 lat w Białymstoku. Należy do warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.