Nie wolno nam się pomylić. W najbliższych miesiącach potraktowanie ludzi z Platformy Obywatelskiej jako partnerów „opozycyjnych” w polskim parlamencie, stanowi groźbę utraty „życia”: utratę możliwości kreowania w miarę normalnych form rozwoju państwa.
Minione osiem lat i zachowania byłej premier rządu, na pierwszym posiedzeniu nowego Sejmu (oraz klaskaniem mających obrzękłe „lewice” po-bratymców), kolejny raz potwierdzają, że mamy do czynienia z grupą ludzi o nieuleczalnej (chyba) chorobie nienawiści, egoistycznego obłędu, który często uniemożliwia funkcjonowanie partnerskie w systemie demokracji Może nigdy nie mieli poczucia umiaru i dobrego smaku? Co im aż tak przyćmiewa umysł i poczucie elementarnego wstydu?
To nie są partnerzy w „opozycji”. To są mściwi ludzie po przegranych wyborach. Jakby wydarzenia ostatnich tygodni spostrzegali tylko jako niesprawiedliwą krzywdę, policzek, a może poniżające kopnięcie w d..ę – fora ze dwora? Jakby nie docierało do nich, że społeczność wybierających, w większości nie życzy już sobie takich zarządców, kierowników, naczelników, dyrektorów, prezesów?
Zachowują się jak zranione zwierzę, gotowe zabić, aby może uratować swoje życie. Ciemne życie. Niemoralne życie.
Badania w obrębie psychologii klinicznej potwierdzają powszechną intuicję, że psychopata socjalizuje się nieco, gdy kara za czyny aspołeczne jest nie do uniknięcia. Obowiązują procedury parlamentarne i w oczywisty sposób, one obowiązują wybranych przez nas parlamentarzystów w Sejmie i Senacie. Natomiast mi chodzi o działania samoobronne przed wpuszczaniem w osobistą przestrzeń życiową, żołnierzy „wrogiej armii”, która dominuje w twierdzach medialnych (czy?) polskiej telewizji i (czy?) polskiego radia. Być może warto zadbać o stworzenie zapory w nas, która wyeliminuje z naszego życia wewnętrznego w najbliższych miesiącach osoby toksycznie porażające wrogością wobec nowego układu parlamentarnego?
Ludzie pracujący w „polskiej telewizji” tworzą pola minowe. Włączyć odbiornik telewizyjny w czasie emisji tzw. wiadomości, to narazić się na nowotworowe promieniowanie agresji. Broniąc się przed zawałem psychicznym, wyłączam program.
Jakąż ulgę odczuwam, gdy włączam programy informacyjne Telewizji REPUBLIKA i Telewizji TRWAM. To stacje szkoleniowo pokazujące, że zdania odmienne można prezentować bez domieszki nienawiści.
Nasi parlamentarzyści będą konfrontować się w najbliższych miesiącach z wrogami, którzy w każdym możliwym miejscu będą umieszczali „materiały wybuchowe”. Wybrani przez nas parlamentarzyści muszą opanować techniki dobrego sapera i niech rozminowują trudny i niebezpieczny teren polityki państwa. Zaś my uwierzmy WYBRAŃCOM i jednocześnie wznieśmy system obronny w sobie, przed agresją tych obolałych wyborczą przegraną. Najprostszym sposobem wydaje się nabywanie umiejętności sprawnego rozpoznawania pól minowych, tworzonych nie dla dobra wspólnego, ale dla zemsty.
Nie wchodźmy na pola minowe prowokacji. Nie dajmy się sprowokować nienawistnikom.
Jerzy Binkowski – Urodził się w 1949r. w Gdyni. Ukończył studia filozoficzno-psychologiczne w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Dyplomem reżyserskim ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie. Pracował głównie z młodzieżą – poradnictwo i teatr. Mieszka od 40 lat w Białymstoku. Należy do warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.