list do dziennikarza %Jerzy Binkowski%

 

Rozczarowany infantylną notką relacjonującą obchody NARODOWEGO ŚWIĘTA WOJSKA POLSKIEGO w Warszawie, tak napisałem do autora:

PAN LESZEK RUDZIŃSKI – DZIEŃ DOBRY

Od wielu lat nie miałem gazety białostockiej w ręku. Dzisiaj  będąc w gminie na zakupach kupiłem dziennik, w którym opublikował Pan tekst pt. „Wojsko Polskie pręży muskuły”(artykuł Rudzińskiego ukazał się również w innych gazetach regionalnych, m.in. w “Gazecie Pomorskiej”, „Gazecie Lubuskiej”- http://www.plus.gazetalubuska.pl/wiadomosci/a/wojsko-polskie-prezy-muskuly,10517888- red ).

Przeczytałem Pana relację i pomyślałem, że dziwną decyzję podjęła redakcja*.

list do dziennikarza %Jerzy Binkowski%Relacja z obchodów ŚWIĘTA NARODOWEGO  w Warszawie nie została umieszczona na pierwszej stronie. Zauważyłem jednak, że dział prasowy KRAJ zaczyna się na ósmej stronie. Nie zmniejszyło to mego rozczarowania , pomimo że pamiętałem , iż „Gazeta Współczesna” jest tylko dziennikiem  REGIONALNYM. Pana relację odebrałem jako dziwnie niechętną, „przekrętną”.

Pamiętam na przykład, że podziękowania Wojsku Polskiemu za skuteczny udział w osłonie Światowych Dni Młodzieży były małym epizodem przemówienia Prezydenta, który przede wszystkim skupił się na  bitwie, która znacząco ukształtowała historię mojej ojczyzny a także całej Europy i fakt ten może być jednym z filarów budowania wspólnoty narodowej. Mówił o szacunku dla żołnierzy i dziękował za honorową i ważną dla mojego kraju służbę, która zwiększa poczucie bezpieczeństwa.

Najbardziej jednak zaniepokoił mnie tytuł, „Wojsko polskie pręży muskuły”, który odebrałem jako prześmiewanie się Pana z całego rytuału  uroczystości. Mnie ten rytuał bardzo się podoba. Byłem pod wrażeniem hymnu narodowego wykonanego przez Chór Wojska Polskiego. Wzruszające jest wciągnięcie na maszt flagi narodowej. Przemowa Prezydenta jak zwykle poruszała wyobraźnię patriotyczną i rodziła poczucie dumy.

Wiem, że ważna jest „krzykliwość” i oryginalność tytułu w publikacji. Trudno mi jednak pogodzić się z faktem, że próbę pokazania społeczeństwu, iż państwo polskie odtwarzając sprawność obronną, pracuje nad jakością systemu obrony w bardzo skomplikowanych czasach, jakiś młody człowiek obśmiewa. „Prężenie muskułów” jest aktywnością pozera, idioty.  A przecież defilada staje się także dużym, bardzo trudnym ćwiczeniem logistycznym, integrującym żołnierzy w działaniu. Defilada Jest okazją do okazania szacunku tym, których wojsko ma chronić.

Bardzo uprościł Pan, przedstawiając karykaturę wydarzenia, które także w Pana relacji mogło stać się okazją do budowania wspólnoty narodowej. Czyżby Pana – jako dziennikarza polskiego – nie dotyczyły obowiązki tworzenia czegoś, co mogłoby  stanowić  zaczyn pogłębiania poczucia  „bezpieczeństwa ontologicznego” każdego Polaka?

Podobne wpisy: