Nie życzę sobie, aby ich nie było
Niechętnie przyznam się Państwu, iż niekiedy myślę, że łatwiej żyłoby się w Polsce, gdyby ich nie było: agresywnych, chamskich, bezczelnych, kłamliwych, krzykliwych, niby pokrzywdzonych i prawdziwie pozbawionych elementarnego poczucia wspólnoty – ludzi z „Nowoczesnej”, „Platformy Obywatelskiej”, „Polskiego Stronnictwa Ludowego.”
Sumienie krzyczy we mnie, że na luksus mściwości nie mogę sobie pozwolić. W świetle podstawowych prawd wiary Kościoła, w którym wzrastam i z którym się utożsamiam, popełniam wtedy grzech ciężki – grzech myślą i mową (pisaniem). Żadnym usprawiedliwieniem jest fakt, że obok mnie żyją osoby, które życzyły śmierci kiedyś Prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu a teraz życzą śmierci Prezydentowi Andrzejowi Dudzie.
Prawdą jest, że żyjemy w Polsce w czasach dramatycznych zmagań o duszę człowieka. Patrzę i oczom nie wierzę. Nad kupą starego i zardzewiałego złomu stoi grupa ludzi i krzyczy: „Złoto, diamenty, perły – oto nasze bogactwo, nie zabierajcie nam tego! To nasza kupa. Żadnych zmian! Ma zostać, jak było!”
Co się z tymi ludźmi stało???
O, nie! Nie chcemy, żeby było tak, jak było! Chcemy uszanowania człowieka we wspólnocie państwowej. Chcemy sprawiedliwych sądów, które karzą morderców, oszustów i złodziei. Chcemy kultury szanującej wartości chrześcijańskie. Chcemy… i tutaj pojawia się myśl najbardziej dramatyczna: ludzie spod znaku „opozycji totalnej” tak naprawdę krzyczą: „BARABASZA, MY CHCEMY BARABASZA”. Innymi słowy krzyczą na ulicach: wśród praw naszego kodeksu jest miejsce na zbrodniarza i złoczyńcę, gdyż taka jest bezwzględna prawda o nas samych. Nie ma prawdziwie dostatniego życia bez możliwości i akceptacji faktu, że można niszczyć i zabijać tych, którzy podważają realistyczny porządek świata. Nasze dobra możemy zachować jedynie wtedy, gdy damy sobie prawo zamordowania tych, którzy czynią zamach na nasze wartości. Pewność swego losu zagwarantujemy dzierżąc władzę. Nasi sędziowie trybunału oraz sędziowie europejskiego parlamentu potwierdzają nasze prawo do posiadania wszystkich praw.
Jest wpisane w strukturę porządku „demokratycznego” rozmydlenie stosunku do wartości podstawowych, które przyniosło chrześcijaństwo. Chrystus proponuje nam podporządkowanie drogi życiowej każdego z nas: od wrogości i obojętności do wrażliwości, od zła ku dobru. Sposób funkcjonowania wyznawcy Chrystusa to praca duchowa nad pomniejszaniem egoizmu, to kształtowanie zdolności nie zadawalania się zabawą i używkami. Naszym zadaniem jest odważne wprowadzanie w życie rodzinne i społeczne życzliwości, altruizmu, gotowości do poświęcenia w służbie na rzecz dobra wspólnego. Nie będziemy tego w stanie urzeczywistniać bez wysiłku zachowania w swym sercu i sumieniu miejsca dla tajemnicy powołania nas do życia przez Boga samego.
„Bracia” Barabasza prawdopodobnie zagubili tę intuicję Bożego powołania. Okłamują siebie i próbują okłamać nas, wierzących, że szacunek człowieka do człowieka ma swoją głęboką wartość – niepodważalną boską wartość. Kłamstwo staje się podstawowym narzędziem manipulowania opinią. Także i my stajemy przed zadaniem wytrwałej obrony przed manipulacyjnym kłamstwem. Proponuję przypomnieć sobie „paradoks kłamcy”, który – ów kłamca – kiedy mówi, że mówi prawdę, to mówi nieprawdę, gdyż inaczej nie można by go było określić mianem kłamcy. A że kłamca jest kłamcą – naocznie i na rozum – doświadczamy.
Ludzie z „totalnej opozycji” są nam potrzebni. Przede wszystkim jednak przydatni nam są do budowania osobistej wewnętrznej mocy świadczenia, że nie o władzę nam chodzi, nie o dominację Mobilizują nas do prezentowania głębokiej tęsknoty za życiem uczciwym, przeźroczystym, pełnym serdecznej troski o zapracowanych i zmęczonych ubogim życiem, o chorych, słabszych i starszych. Przecież nie zrezygnujemy z zaangażowania na rzecz dobrego, moralnego życia naszych dzieci.
Moje pokolenie zrobiło sporo. Teraz potrzebne jest zaplecze w osobach młodych, którzy rozpoznają rzetelność i prawość naszej pracy dla Polski. Uważam, że ważne jest, aby społeczeństwo polskie uzyskało pewność, że nie jest to czas walki o utrzymanie władzy przez partię o pięknej nazwie Prawo i Sprawiedliwość. Najważniejsze jest trwanie przy zasadach prawa i sprawiedliwości społecznej.
Wszystkie potrzebne duchowe narzędzia podpowiada nam Kościół – DEKALOG. Innymi słowy: piszę w Niedzielę Palmową o NAWRÓCENIU. Szansą i dla młodych, i dla starszych jest odkrycie na nowo wartości DEKALOGU. Ta wojna jest wojną o obecność zasad w życiu człowieka – tak sądzę. Jesteśmy sobie potrzebni wszyscy. Nie chcę, aby „ich” nie było. Potrzebni nam są tacy, jacy są, abyśmy wytrwale dążyli, żeby Polska była MACIERZĄ, w której człowiek człowiekowi jest człowiekiem.
Jerzy Binkowski – Urodził się w 1949r. w Gdyni. Ukończył studia filozoficzno-psychologiczne w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Dyplomem reżyserskim ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie. Pracował głównie z młodzieżą – poradnictwo i teatr. Mieszka od 40 lat w Białymstoku. Należy do warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.