Czy Zygmunt Krasiński znał Donalda Tuska? Głupie pytanie. A może miał jakąś wizję ten romantyczny poeta? Mało prawdopodobne. A jednak…
Poniżej zamieszczam słowa wieszcza z poematu „Fantazja życia”, ale najpierw pragnę podzielić się kilkoma myślami.

Otóż często milczę, gdy brakuje mi słów na opisanie doświadczeń skomplikowanej rzeczywistości medialnej (bo samo życie jest prostsze i łatwiej je opowiedzieć). Czasami mówię do siebie: „Szkoda słów” i dalej milczę. Są jednak sytuacje, gdy męczy mnie milczenie i chcę wykrzyczeć swój ból, bo spostrzegam zachowania, na które nie chcę wyrazić zgody a milczenie mogłoby być tak odczytane.
Wstrzymuje mnie także pamięć o mechanizmach obronnych, które nas samych bronią przed nami samymi. Trudno człowiekowi przyjąć, że niekiedy w życiu postępuje egoistycznie i w sposób wyrachowany manipuluje, aby zrealizować najczęściej cholernie prywatne cele. Nie mówimy nigdy o sobie, że jesteśmy zimnymi psychopatami, bezczelnymi chamami, chytrymi cynikami i wulgarnymi gówniarzami. A przecież… różnie to bywa.
Znacznie łatwiej przypisać wszystko to, co najgorsze innym, szczególnie tym, którzy sprawują funkcje wynoszące ich ponad statystyczną „średnią”. Przypominam sobie lekturę dwu tomów „Przemysłu pogardy”, w których autor zebrał haniebne słowa wyprodukowane przez tych, którzy nienawistnie wyrażali się o prezydencie Lechu Kaczyńskim i jego bracie Jarosławie Kaczyńskim oraz o całym ruchu społecznym, którego istotą jest tęsknota za państwem prawa i sprawiedliwości.
Ostatnie wydarzenia uwypukliły i jaskrawo pokazały stopień możliwej amoralności ludzi władzy. Trudno uwierzyć, że tak zachowywać się mogą ludzie powołani do zarządzania dobrem wspólnym. To oni mieli gwarantować uczciwość w zarządzaniu naszym państwem, a stoją w obliczu zyskania największych interesów osobistych i mafijnych, dysponując najściślejszą wiedzą o potencjalnych korzyściach.
DOBRO WSPÓLNE jest dla nich tylko pustym hasłem. OJCZYZNA – słowo dźwięczy jak dzwon bez serca.
I oto podczas lektury twórczości Zygmunta Krasińskiego wreszcie znajduję słowa mieszczące mój ból wobec realnych i najbardziej aktualnych doświadczeń codziennego, więc także politycznego życia. I rzuca mi się w oczy dramatyczny fakt, że TO, co tak aktualnie mnie boli, a więc chamstwo władzy, bezczelność, cynizm, wyrachowanie, gra, nienawiść wobec inaczej myślących, pogarda dla tych, którzy zginęli, budując POLSKĘ WIELKĄ, PRZEŹROCZYSTĄ, PRAWĄ I SPRAWIEDLIWĄ – jest odwiecznym problemem wszystkich pokoleń.
Nie znaczy jednak, że można milczeć i biernie czekać na ojczyznę, w której panuje prawo i sprawiedliwość.
Prawo i sprawiedliwość społeczna pozostaje naszym nieustającym wyzwaniem i pragnieniem, prawda?
Wielki poeta epoki zwanej romantyzmem w literaturze polskiej, zdecydowanymi i mocnymi słowami mówi, że bohater poematu – ON – nigdy nie pogodzi się z szubrawstwem, oszustwem, kłamstwem, cynizmem.
Jestem przekonany, że nie tylko naszym prawem, ale nade wszystko naszym obowiązkiem jest wyrażanie niezgody na przestępczą bezczelność. Milczenie jest uczestniczeniem w przestępstwie.
Proponuję cierpliwą i uważną lekturę fragmentu poematu „Fantazja życia”.
Zygmunt Krasiński „Fantazja życia”
Widzisz – znam ciebie – tyś człowiek rozumny –
Napis ci nawet wyryją na grobie –
„Cny obywatel – dobry mąż – żył nie sobie;
Co mógł z dóbr zebrać, poświęcał krajowi –
Choćby swój nawet ostatni grosz wdowi.
Po nim rodzina i ojczyzna płaczą –
Niech tu przechodnie pacierz zmówić raczą!”
Zwódź ich za życia i zwódź ich po śmierci –
Lecz mnie nie przychodź omamiać kłamstwami!
Jam twoją duszę rozebrał na ćwierci –
Nikt nas nie słyszy – jesteśmy tu sami –
Słuchaj więc mojej o tobie spowiedzi,
Gdyś mnie tak długo spowiadał się z siebie!
Możesz być cudem – dla głupiej gawiedzi –
Możesz być gwiazdą – na studentów niebie –
Lecz ty nie złudzisz równego mi ducha,
Gdziekolwiek ciebie spotka i wysłucha,
Bo z twoich oczu dla mnie podłość bucha
I poetyckim odgadnień spojrzeniem,
Strasznym przeczuciem – z gwiazd spadłym natchnieniem –
Kiedy się wdzieram w jamę twego serca,
Widzę, żeś skąpiec, matacz i oszczerca!
Zedrzeć twej maski nie myślę przed światem,
Bom się nie rodził mordercą ni katem;
Wolno cię puszczam – lecz na mojej drodze
Ile cię razy spotkam – zbledniesz w drodze!
A twojej pustej, samochwalnej mowy
Oszczędź mym uszom – bo mnie twój fałsz parzy –
Bo mnie twe oko rani wzrokiem sowy
I gardzę ogniem kłamanym twej twarzy!
Nie taki płomień idzie z serca ludzi,
Gdy ich myśl wielka do czynu pobudzi;
Inny koloryt wdziewa dumne czoło,
Gdy miłość w sercu – a śmierć naokoło.
Spójrz w zwierciadło – samo szkło ci powie,
Że wawrzyn takiej nieprzychylny głowie!
Komikiem jesteś – wróć cicho do domu –
Ja mej pogardy nie powiem nikomu!
Chybabyś dusze ufne, mdłe, dziecinne
Chciał wieść do zguby przez chętkę próżności
I na łup wrogom wydawszy niewinne,
Po nich wziąć w zysku blask popularności;
Chybabyś znowu ze strachu sprośnego,
Z trwogi o pieniądz lub z bojaźni kary,
Gdy długo skryte dojrzeją zamiary,
Gdy zacznie wołać głos grzmotu boskiego
I blisko będzie już tej wielkiej chwili,
W której grób pęknie i złe się przesili –
Chciał wstrzymać fale rwące się potoku –
Jednych przerazić, drugim w krzyż spleść dłonie –
Jak duch doradczy stanąć przy ich boku –
Zawrócić w lochy puszczone na błonie –
Hasła wpół łamać i szable odbierać
I nigdy – nigdy w polu nie umierać –
Wtedy cię znajdę i takim imieniem
Przywitam wobec zgromadzonych ludzi,
Że mi się staniesz pyłem – mgłą – tchem – cieniem –
I jak trup padniesz – i nikt cię nie zbudzi!
Teraz cię żegnam (…)
(Fragment z poematu „Fantazja życia” Zygmunta Krasińskiego)

Jerzy Binkowski – Urodził się w 1949r. w Gdyni. Ukończył studia filozoficzno-psychologiczne w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Dyplomem reżyserskim ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie. Pracował głównie z młodzieżą – poradnictwo i teatr. Mieszka od 40 lat w Białymstoku. Należy do warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.