Czy to możliwe, aby Bóg pomylił się, obdarowując nas miłosierdziem?
To był bardzo szczęśliwy dzień. Pojechałem po wnuczkę mieszkającą z rodzicami poza miastem. Wcześniej zarezerwowałem bilety do teatru lalek na „Opowieść wigilijną”. Po spektaklu zaprosiłem dziewczynkę do pijalni czekolady. Były także lody. Miła obsługa z kredkami i kartką do malowania. Później spacerowaliśmy: katedra, muzeum, księgarnia. Ostry i zimny wiatr na rynku miasta. Wróciliśmy. Ona zaprosiła mnie do swego domku lalek i budowaliśmy z klocków lego kolejne pomieszczenia. Jedno z nich miało być moim pokojem. Pamiętała o zrobieniu dziadkowi ścianki z regałami na książki. Rozmawialiśmy. Wnuczka śpiewała mi piosenkę. Był to fragment najnowszej inscenizacji bajki „Zielony Kapturek”. Ona była Zielonym Kapturkiem. Sztukę wystawiono w Dzień Babci i Dziadka.
Tak . Zapomniałem o ciężarze w sercu. Przez kilka godzin wyzwoliłem się z niepokoju na temat Polski – mojej i jej ojczyzny. Nie myślałem o przyszłości świata. Uśmiechaliśmy się. Relacja delikatnej czułości i uważnej koncentracji uszczęśliwiała nas.
Więc pytam się, dlaczego tak często nie potrafię skoncentrować się właśnie na budowaniu dobrych relacji z najbliższymi a przejmuję się i przeżywam coś, na co praktycznie nie mam wpływu. Bulgocze mi w gardle zdziwienie, że działania naszego rządu spotykają się z taką szczególną nienawiścią nie tylko parlamentarną. Prezydenta Andrzeja Dudę dopadają szantażyści „trybunalscy” a stary specjalista od afer „dolnośląskich” staje się nowym specjalistą od donosów „brukselskich”. Płakać czy śmiać się? Jak powstrzymać rodzącą się niechęć, nienawiść do osób, których postrzegam jako zdrajców i oszustów. Przecież pamiętam, że każdy człowiek od Boga pochodzi! Czy naprawdę mnie obowiązuje paradoksalne sformułowanie o miłości nieprzyjaciół?
Czasami, rzadko, ale zdarza się, że dostrzegam sens przesłania o miłości bliźniego, z którym mam się zabliźnić. Bliźni, bez względu jaką mu przypnę łatkę, może być moją drogą ku jeszcze wyższej jakości mego człowieczeństwa. Można by rzec, że jest moją drogą do ZBAWIENIA. Jego chamstwo i bezwzględny egoizm pokazuje mi jaskrawo, że naprawdę są granice ludzkiej bezczelności. Nie liczenie się z tymi granicami rodzi cierpienie w relacjach i staje się ostrzeżeniem oraz zachętą do pokory. Ponoć pycha jest zalążkiem wszystkiego zła.
Krytycyzm innych staje się szansą na ponowne przemyślenie własnych pomysłów na tworzenie reguł życia w państwie prawa i sprawiedliwości. Kłótnie o budżet może nie spełniały wymogów estetycznych kontaktu człowieka z człowiekiem, ale z pewnością wymuszały pogłębioną refleksję o zagrożeniach ewentualnie źle zbilansowanego rachunku, czyli stawały się czynnikiem zmniejszającym ryzyko pomyłki, porażki.
Tworzenie „ad hoc” niekiedy śmiesznych kontrpropozycji wobec programu „RODZINA 500+” stało się potwierdzeniem naszej trafnej diagnozy o koniecznym zmodyfikowaniu myślenia o solidarności Polaków, w trosce o teraźniejszość i przyszłość.
Pełne pogardy słowa wobec powołania nowej komisji wyjaśniającej przyczyny zdarzeń nad Smoleńskiem, są prawdopodobnie miarą lęku przed odpowiedzialnością za nieodpowiedzialność dotychczasową i mogą nas podtrzymywać w wytrwałym dążeniu do odtworzenia prawdy o tamtym narodowym dramacie.
I tutaj możemy wprowadzić zasadniczą dla samych siebie – niespodziankę! Szukamy odpowiedzi na pytania o prawdę tamtych dni nie po to, aby być sprawiedliwymi (a w najgorszym wypadku aby się zemścić). Szukamy odpowiedzi, aby w przyszłości organizować tak życie państwowe w Polsce, aby maksymalnie zminimalizować prawdopodobieństwo zaistnienia podobnego zdarzenia.
Czy to będzie dobra droga chrześcijanina? Miłość i sprawiedliwość w jednej parze?
Jerzy Binkowski – Urodził się w 1949r. w Gdyni. Ukończył studia filozoficzno-psychologiczne w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Dyplomem reżyserskim ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie. Pracował głównie z młodzieżą – poradnictwo i teatr. Mieszka od 40 lat w Białymstoku. Należy do warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.