Czy pamiętacie Państwo owo czekanie na wynik wyborów, a potem niedowierzanie? Że wygraliśmy! Prezydentem Rzeczypospolitej! Polskiej! Andrzej Duda!
Obserwowaliśmy każdy jego ruch. Słuchaliśmy każdego słowa, wypowiadanego z mocą, przekonywająco, rozsądnie, pięknie. Otwieraliśmy oczy ze zdumienia i z dumą, patrząc na pięknie prezentującą się rodzinę: Agata, Kinga, Andrzej – Duda.
A potem praca, praca i praca: dwadzieścia dziewięć wizyt zagranicznych, m.in. Chiny Chorwacja, Dania, Estonia, Francja, Kanada, Niemcy, Norwegia, Rumunia, Słowacja, Stany Zjednoczone, Ukraina, Watykan, Węgry, Wielka Brytania, Włochy.
Jednak z największą radością patrzyłem na Andrzeja Dudę, kiedy się modlił. Wzruszał mnie ten młody człowiek swoim skupieniem, swoim eleganckim i współczesnym konserwatyzmem. Jego obecność podczas uroczystości 1050-lecia Chrztu Polski w Gnieźnie stała się ilustracją pewnej sprawiedliwości dziejowej. (Czy jesteście Państwo w stanie wyobrazić sobie, że mógłby to być Lech Wałęsa? Aleksander Kwaśniewski? Bronisław Komorowski?} Reprezentował nas w starej gotyckiej świątyni człowiek wybrany przez pogardzanych, ośmieszanych, odsuwanych w środkach masowego przekazu, nienowoczesnych, a przecież najczęściej wykształconych i pracowitych rzymskich katolików.
Przemówienie na wyjazdowym posiedzeniu obu izb Parlamentu Rzeczypospolitej Polskiej w Poznaniu stało się okazją do kolejnego apelu o narodową wspólnotę. Jego obecność na Mszy Świętej w katedrze św. Jana w Warszawie, w kolejną rocznicę tragedii nad Smoleńskiem była świadectwem głębokiej przynależności do grona osób, które pragną dźwigać moralną odpowiedzialność za własne czyny. Honor. Sumienie.
Czy mogło zdarzyć się coś piękniejszego niż goszczenie w Krakowie Ojca Świętego, Papieża Franciszka, przez pobożnego i wiarygodnego Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej z Krakowa? Owa spójność więzi osób, które prowadzą Kościół Katolicki (Papież i Episkopat Polski) i osoba z powszechnego wyboru postawiona na czele państwa polskiego plus zjazd młodzieży katolickiej z całego świata – jakież fascynujące i rodzące nadzieją doświadczenie mocy, piękna, otwartości, ofiarności, sprawności organizacyjnej, determinacji i wspólnoty w wierze, tradycji, przywiązaniu do wartości moralnych!
Módlmy się nieustannie o Ojczyznę, która jest silna i sprawiedliwa wobec silnych, a troskliwa oraz mądrze i z czułością pomagająca słabszym (niepełnosprawnym, chorym, starszym). Sami tacy bądźmy wszędzie tam, gdzie nas Opatrzność czyni odpowiedzialnymi za dobro wspólne, za wspólnotę narodową.
Dzisiaj potrzebna nam jest wytrwałość i wierność wyborców, dokonanym wyborom. Dzisiaj brak wiary w sens rozpoczętych zmian może być postrzegane jako odmówienia poparcia naszym ludziom: Dudzie, Szydło, Gowinowi, Glińskiemu, Macierewiczowi, Morawieckiemu, wszystkim poszczególnym osobom z Rządu. Wierzmy wytrwale w trafność rozpoznawania prawdziwych potrzeb większości Polaków, których dokonuje „mały rycerz” z Żoliborza.
Serce moje żywiej i piękniej bije, gdy widzę kierunek zmian na rzecz państwa prawa i sprawiedliwości. Nie dajmy sobie wyrwać z serca nadziei, wiary, miłości.

Jerzy Binkowski – Urodził się w 1949r. w Gdyni. Ukończył studia filozoficzno-psychologiczne w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Dyplomem reżyserskim ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie. Pracował głównie z młodzieżą – poradnictwo i teatr. Mieszka od 40 lat w Białymstoku. Należy do warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.