Wiersz Marka Baterowicza DE PROFUNDIS CLAMAVI prezentuje Jerzy Binkowski
DE PROFUNDIS CLAMAVI
Brodzą po szyje w mule kłamstw
ich brudna piana z ust wycieka
i nie chcą prawdy o Zmarłych Cieniach,
za mgłą wirują szczątki gwiazd
strąconych w matnię sierpa w kwiatach,
złamana brzoza modli się z wiatrem
w tej ziemi drzewa stoją na warcie,
gdy śmierć odlicza sekundy światła,
a życie w zniczach się jarzy,
płonie w katyńskich świecach
krew co w ich żyłach zakrzepła
jak kruszec cenny waży
i w serca nasze wsiąka głęboko,
przepełnia jar cierpienia
jak źródło co nie umiera,
a ptak biały bliski obłokom
unosi nadzieje odwieczne
o niepodległej, przebitej wolnością złotą.
Nie ustrzegliśmy jej kiedyś mieczem,
dziś oddajemy ją biernością,
gdy tamci brodzą w mule kłamstw
ich jad zatruwa i zniewala,
czy Duch opuścił nasze ciała ?
Bracia, obudźcie się, już czas!
Marek Baterowicz
Audio powyżej: wiersz Przemysława Dakowicza “Piosenka o guzikach” w interpretacji Jerzego Binkowskiego.
PIOSENKA O GUZIKACH
ach papierki po cukierkach ach torebki lakierki
w lepkim błocie dzwoniące porzucone komórki
ciche książki bez oczu i apaszki od szyi
oderwane podmuchem i od koszul guziki
moje białe guziczki ach guziki guziki
w ciemną ziemię schodzące kiedy milkną ich krzyki
pod całunem popiołu guzik gada z guzikiem
sokiem ziemi przeżarty mosiądz szepce z plastikiem
lecz co mówią nie słyszę miłość tak krzyczy durna
gdy o drzewa smoleńskie czarna tłucze się trumna
w trumnie ciało spalone twarz jak jabłko obita
i ta jedna na światło odemknięte powieka
czy na pewno to brat nasz ten sam co się po świecie
wczoraj z nami kołatał czy to on poznajecie
może matka to nasza choć jej rysy zmiażdżone
w kupę gnoju śmieciska i żelastwa rzucone
powiedz matko co robić kto ja jestem twarz czyja
patrzy z lustra i o jaką się prawdę dobija
szczątki twe tkwiące w błocie ciało poćwiartowane
członki precz odrzucone niechaj jątrzą tę ranę
ona czoło mi pali z tyłu czaszki uwiera
mgła nadciąga mrok spada śmiechu dół się otwiera
w który lecą papierki i guziki guziki
w ciemną ziemię schodzące kiedy milkną ich krzyki
pod całunem popiołu guzik gada z guzikiem
sokiem ziemi przeżarty mosiądz szepce z plastikiem
26 kwietnia 2010 r. Przemysław Dakowicz
Audio powyżej: wiersz Leszka Długosza prezentuje Jerzy Binkowski
SKOŃCZONE
Pod kawałkami kadłuba
ich rozszarpane i zwęglone
ciała
pozostawiły ślady,
których nie zetrze
ręka Kaina.
10.IV.2010 r. Marek Baterowicz
STATUS QUO
Krzyk błaznów zagłusza chóry ptaków
i głosy niezłomnych,
gdyż ciemność uznano za światło
i kaci szydzą ze swych ofiar,
a jutrzenka umarła w połogu,
w toastach fałszerzy,
w półmiskach okrągłego stołu,
w bruderszaftach z Herodem.
Ogrody zarastają perzem i chwastami
jak dzikie pola,
mgłą okryto nowe zbrodnie
a mumie w epoletach,
starcy w tych samych
splamionych mundurach
- nietykalni jak święci –
pilnują klatki z orłem.
Marek Baterowicz
D R Ż E N I E
Twarz rozorana – przepastna rana nieba w ziemi
Kość ta przypomina… kogo ona przypomina
Naga – jak prawda
Drzewa drżą
I wschodzące liście
Gorzkich żalów przybywanie
W strunach krtani to płakanie
Płaczą niektóre niewiasty – płaczą niektórzy mężczyźni
Spluwają niektóre kobiety – plują niektórzy mężczyźni
Tylko dzieci dziwiąc się zachodom i wschodom KRZYŻA
Wsłuchują się w drżenie nadlatującego samolotu
10.04.2010 – 10.04.2014 r. Jerzy Binkowski
Jerzy Binkowski – Urodził się w 1949r. w Gdyni. Ukończył studia filozoficzno-psychologiczne w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Dyplomem reżyserskim ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie. Pracował głównie z młodzieżą – poradnictwo i teatr. Mieszka od 40 lat w Białymstoku. Należy do warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.