(…) wierzę, w świętych obcowanie
grzechów odpuszczenie
ciała zmartwychwstanie
żywot wieczny – Amen
Zaproszę do stołu Mamę – Stefanię Reginę i Ojca – Hieronima Jerzego. To oczywiste! Pragnęli mnie nauczyć Wiary, Nadziei i Miłości.
Mama kompletnie zapomniała o dzisiaj
ale doskonale została we wczoraj
patrzy na film o małej dziewczynce
w białej sukience uśmiechu
„Renia to dobre dziecko” słyszy głos ojca od 86 lat
Wojciech czyści buty dzieciom
przed wyjściem do kościoła w Łopiennie
A teraz – Mamo – ruszają nowe pułki Aniołów
i wzlecieć możesz we wszystkie strony wszechświata
jesienna łąka przyjmuje westchnienia
przed odlotem do ciepłych krajów
Tak – Mamo –
Ziemia jest wspaniałym miejscem na miłość
Tak – Ojcze – Ojcowie którzy przygarniają i biorą w ramiona
są jak zatoki dla śpiewających ptaków
Tato – przeglądałeś w wodzie cienie zaplątane w wodorosty
Wydobywałeś z dna jęki i zatopione okręty
W dzban gliniany składałeś dźwięki ciężkie od wykrzykników
Jakże serdecznym rozchyleniem ramion i przytuleniem powitam Rodziców mojej żony – Olimpię i Henryka:
Mówiłem do Ciebie – Tato –
do obcego do niedawna człowieka
który pokazał mi jak się pracuje
na śmierć i życie
Z Tobą powtórzyć chciałbym wszystko:
piaszczyste drogi kurz dudnienie kopyt
wjazd furą na klepisko
zwalanie snopów pachnących rżyskiem
Najdroższa Matko
powędrowałaś na drugą stronę białych brzóz
Wieczór – kotara opuszczona do końca
małe iskry miotają się po podłodze
Słyszę szepty schowane w dojrzałym jabłku
światło i ciężar równomiernie rozłożone
Rok w rok przenikasz cichutko
w dźwiękach moich siwiejących skroni
Poproszę do stołu moją młodszą Siostrę – Marię.
Westchnęłaś jak morze
kiedy dotyka miękkiego brzegu
Czy czułość musi ulec czasowi?
Zaproponuję Gościom, aby nie zdejmowali z nóg obuwia. Przyjęcie będzie uroczystą uroczystością, po której z radością posprzątamy i zachowamy ślady ich obecności. Modlitwa przed posiłkiem nie sprawi nam kłopotów. To Oni nauczyli nas w jaki sposób czynić znak Krzyża na piersi, na czole, na ustach, na sercu, aby skupić zmysły na DOBREJ NOWINIE, że nasze życie się nie kończy ale się zmienia.
Stół nakryję białym obrusem a na nim migdały, orzechy, wino, cynamon i dużo dojrzałych granatów. I wazon pełen wdzięcznych kwiatów.
Z ciemności wyłoni się Mesjasz.
Jerzy Binkowski

Jerzy Binkowski – Urodził się w 1949r. w Gdyni. Ukończył studia filozoficzno-psychologiczne w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Dyplomem reżyserskim ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie. Pracował głównie z młodzieżą – poradnictwo i teatr. Mieszka od 40 lat w Białymstoku. Należy do warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.