we wszystkim chrystus %Jerzy Binkowski%
|

WE WSZYSTKIM CHRYSTUS-recenzja

Chłopcy ze ślizgawki! (Sakiewicz!? Gmyz!?)
Do poprawki!

Impresje po lekturze książki „WE WSZYSTKIM CHRYSTUS – o narodzie, Kościele, mediach  i rodzinie” (2015)  

  z Biskupem Stanisławem Stefankiem TCh rozmawia Marzena Nykiel

we wszystkim chrystus %Jerzy Binkowski%80 letni mężczyzna, kapłan ze wspólnoty zakonnej Towarzystwa Chrystusowego od 57 lat, biskup rzymsko-katolickiego Kościoła Powszechnego od 36 lat – zafascynował mnie trudnym myśleniem człowieka prostego. Jego uporządkowany i dramatycznie radykalny system wartości zaprasza do przyjęcia zasady o istnieniu niepodważalnej Prawdy, do której wiedzie Droga Krzyżowa. Dopiero od przyjęcia prawdy o krzyżowej drodze każdego z nas jesteśmy w stanie iść do ludzi, z wewnętrzną prawdą, która jest szansą na zbawienie:

        In omnibus Christus

Jest ta książka zanotowaniem słów proroka, czyli głosu człowieka nawołującego do utrzymania nauki Kościoła u źródeł Biblii: Starego i Nowego Testamentu. Szczególnie głęboko biskup Stanisław Stefanek spostrzega słowa Chrystusa zanotowane przez Jana Ewangelistę oraz treść listów świętego Pawła.

„Kościół otwarty” to jedno z największych kłamstw, mówi biskup Stefanek. „To nie jest jakieś drobne przekłamanie. To próba skrótowego uderzenia w samą istotę Kościoła i rozbicia go od środka. To jest wyjęcie nośnego filaru, na którym jest zwornik trzymający całą strukturę Kościoła. Jest to wyjątkowo niebezpieczne środowisko – zadufane w sobie, zadowolone ze swojej aktywności społecznej i oczekujące poklasku”.

Rozumienie Kościoła jest elementarnym warunkiem mówienia o Kościele. Większość krytycznych głosów jest formułowana przez ludzi z zewnątrz, którzy na ogół nie mają podstawowych informacji eklezjologicznych – o istocie Kościoła a wtedy pod znakiem zapytania jest sprawiedliwość sądu. Jeżeli osąd nie jest pogłębiony i nie zawiera elementu mobilizacji, wnosi destrukcję i umożliwia krytyczny atak na upatrzone osoby.

Podczas lektury 318 stron zanotowanej przez Panią Marzenę Nykiel rozmowy z Biskupem Stanisławem Stefankiem, biskupem-seniorem w diecezji łomżyńskiej, towarzyszyło mi miłe poczucie jedności, szacunku i wzajemnej empatii rozmówców. Prawdopodobnie relacja zaufania, zbudowana na poczuciu przynależności do jedynego Kościoła Powszechnego,  sprzyjała podejmowaniu przeróżnych a trudnych fragmentów biografii i poglądów Księdza Biskupa: „Rodzina drogą do świętości”, „Polak katolik obecny w życiu społecznym”, „Kapłaństwo w czasach nowych przemian”, „Sakra w ogniu strajków”, „Media narzędziem ewangelizacji”, „Prawda o Jedwabnem”, „Zamach na arcybiskupa Wielgusa”, „Odeprzeć napór zachodniej laicyzacji”, oraz wieńczące przesłanie, które przynosi nadzieję a sformułowane tuż przed śmiercią przez Księdza Edmunda  Kardynała Hlonda: „Zwycięstwo przyjdzie przez Maryję”.

Kiedy zamknąłem książkę, oczyma wyobraźni widziałem 13. letniego chłopca  spod lubelskiej wsi: ambitny, pracowity, podejmujący ryzyko, wytrwały, pomimo ogromnej tęsknoty za domem rodzinnym – zakochany w perspektywie trwania przy Jezusie Chrystusie Eucharystycznym poprzez misję kapłańską, w służbie wolnego, wspaniałego i pięknego moralnie narodu polskiego. Pięknej moralnie Polski.

Z jaką odwagą i dramatyczną determinacją stanął Ksiądz Biskup Stanisław Stefanek przeciw poglądom dominującym w mediach państwowych na temat zbrodni niemieckich żołnierzy  na społeczności żydowskiej w Jedwabnem w 1941 roku. Zamordowanie żydowskich sąsiadów przypisuje się dzisiaj katolikom, Polakom, ponieważ niektórzy żydowscy „przedsiębiorcy” dostrzegli możliwość zrobienia dobrego interesu w ramach zbijania wielkiego kapitału na niewinnej krwi („holocaust businees”).  Ileż osobistej pracy wykonał Biskup diecezji łomżyńskiej dla zorientowania się, jaka była prawda o barbarzyństwie i perfidii tamtych wydarzeń! Między heroizmem a bestialstwem prowadzi historia. Z grzechu rodzi się nienawiść.

„Jedwabne uczynili nieprzyjaciele Boga miejscem męczenników i laboratorium budzenia w ludziach nienawiści. Jest także miejscem bohaterskich gestów ratowania sąsiadów i znajomych (…) Jest to również miejsce formowania sumień, szkoła charakterów, tworzenia nowego społeczeństwa. Taka jest przyszłość Jedwabnego. Taka jest przyszłość Polski i taka jest przyszłość wszystkich miejsc, gdzie ludzie niewinnie cierpią. Amen. (Z homilii wygłoszonej 11 marca 2001 roku w Jedwabnem).

we wszystkim chrystus 02 %Jerzy Binkowski%Najgłębiej przeżyłem i zadumałem się podczas lektury tego fragmentu rozmowy, w którym Marzena Nykiel nakłania Księdza Biskupa, aby podjął jeszcze raz wątek bolesnych wydarzeń, na które trzeba spojrzeć na nowo i ujawnić prawdę o zmuszeniu do rezygnacji Księdza Arcybiskupa, Profesora i byłego rektora Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego – Stanisława Wielgusa, z pełnienia roli metropolity Warszawy. Mianował Go papież Benedykt XVI.

Oto maleńka cześć dialogu (str.286-287):

Ksiądz Biskup: „ (…) Wtedy uważano, że trzeba poprosić arcybiskupa, żeby zaniechał swojej misji, że trzeba uwolnić nas od tego niepokoju, jaki nieustannie będzie budzić jego osoba, zwłaszcza w Warszawie. Dzisiaj, ponieważ to już przeszłość, cała sytuacja jawi się jak niezasklepiona rana, której – jak twierdza niektórzy – nie warto rozdrapywać.

Pani Marzanna Nykiel: Tyle, że proces zapominania nie polega jedynie na przemilczaniu trudnych faktów. Dziennikarze, którzy wtedy napiętnowali arcybiskupa, możliwe, że z własnej niewiedzy i w trosce o dobro, do dziś nie dokonali weryfikacji. Chętnie za to zajmują pierwsze miejsca w Kościele, są stawiani na świecznikach przez duchownych, przedstawiani jako eksperci i autorytety. Przekaz dla wiernych jest więc jasny – to ludzie prawdomówni, a więc i w kwestii abp. Wielgusa musieli mówić prawdę. Czy nie powinno się tego wyjaśnić choćby wewnętrznie?

Ksiądz Biskup: Pani pytanie jest bardzo zasadne. Jestem przekonany, że ci ludzie dlatego są dzisiaj zapraszani do kościelnych inicjatyw, bo nawet nie mają świadomości, do czego przyłożyli rękę, jak niecnego wydarzenia stali się współsprawcami. Oni nie mają świadomości, bo gdyby mieli, to by ich przecież sumienie budziło kilka razy w nocy. Nie mogliby się ani jednej nocy uczciwie wyspać. Z góry zakładam, że musi być w nich jakaś głęboka samoświadomość,  że jednak trzeba było tak postąpić. Bo człowiek broni się do końca. Nie może żyć z poczuciem popełnionego błędu i to błędu strukturalnego. I dlatego tak się bronią.

Bliski jest mi ten pani postulat, żeby dać jakieś dokładniejsze wyjaśnienie, a ściślej- dopuścić do prawdy szersze grono. Bo zawsze będzie ktoś historycznie wracał do przekłamanej opinii, że był taki arcybiskup, co współpracował z komunistami. Jeżeli do wyjaśnionych faktów wraca się tak, jak gdyby nikt ich nie wyjaśniał (Smoleńsk – dopowiedzenie JB), to co dopiero do niedomówień. Myślę, że to milczenie ma jeszcze jeden wymiar – polityczny.”

Zachęcając do uważnej lektury rozmów z Księdzem Biskupem Stanisławem Stefankiem, posłużę się zdaniami kończącymi rozdział „Zamach na Arcybiskupa Wielgusa”, które są wielce uprawnione w ustach duszpasterza: „Dziennikarze są dosyć podobni do spowiedników. Radzę pilnować więc życia modlitewnego, zanim zabiorą się za pióro”.

Jerzy Binkowski

 

Podobne wpisy: