Nie potrafię zrozumieć ludzi trwających w jakimś przedziwnym amoku patriotycznym, który doprowadził ich do walki o wymarzoną Polskę w okolicznościach namacalnego absurdu.
Skąd wiara w sens zbrojnej walki w sytuacji bez nadziei. Bez nadziei? Więc w co wierzyli?
Mężczyźni i Kobiety ukrywający się w lasach albo wśród kamienistych wzgórz, albo pośród bagien, odpoczywający w stodołach, obmywający ciało nad korytem przy studni, strzepujący wszy do ogniska. Głodni i unurzaniu w lęku, jak dzika zwierzyna podczas polowania.
Płacz dzieci i ich matek, gdy jacyś bandyci zabierali im mąkę lub ziemniaki. Zewsząd i dookoła opór, niechęć, niezrozumienie.
Bandyci. Bandyci?
Ginęli wśród śmiertelnej ciszy. I tylko echo morderczego strzału trwało i jęk opadającego na ziemię ciała. „Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba”. Opętani Polską.
Opętani do szaleństwa pragnieniem wolności. POLSKA WOLNA! POLSKA WOLNA i NIEPODLEGŁA!
Katowani, hańbieni, poniżeni, opuszczeni. Nam na przykład dani: ŻOŁNIERZE ŚWIĘCI.
Jerzy Binkowski – Urodził się w 1949r. w Gdyni. Ukończył studia filozoficzno-psychologiczne w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Dyplomem reżyserskim ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie. Pracował głównie z młodzieżą – poradnictwo i teatr. Mieszka od 40 lat w Białymstoku. Należy do warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.