Tego wieczora z niepokojem usiadłem przed ekranem telewizora, aby obejrzeć i posłuchać „Wiadomości”. Zobaczyłem od dawna niewidzianą panią Holecką, która prezentowała fakty z mijającego dnia, nie dodając interpretacyjnych „westchnień własnych”. Reporterzy ze swymi materiałami byli rzeczowi. Relacje filmowe były dynamiczne. Czy to uśmiech prowadzącej, czy jeszcze coś innego a trudnego do nazwania spowodowało, że nie czułem agresji i jakiejś żółci, toksyczności, która odstręczała mnie od wcześniejszych wydań.
Innego wieczora włączyłem „Minęła 20” w TVP INFO i słyszę profesora Andrzeja Zybertowicza w sporze z Panią socjolog, która prezentowała odmienne opinie, niż mój ulubiony komentator. Wymiana zdań miała swoją dramaturgię, jednak dialogujący nie przekrzykiwali się i nie używali argumentów ad hominem.
Odetchnąłem z ulgą. Tak urzeczywistniała się „mała ustawa medialna”. Mój rząd późno zdecydował się na owo posunięcie, natomiast skutki objawiły się natychmiast. Gdyby dłużej nie reagowano na tę „wojnę hybrydową” z nowymi zalążkami państwa prawa i sprawiedliwości, nie wiadomo jak bardzo tuba propagandowa związana z poprzednimi układami organizacyjnymi, zatrułaby nam dusze i podcięła nam skrzydła nadziei na dobrą zmianę.
Czy potraficie sobie, drodzy czytelnicy, wyobrazić, jak wyglądałyby relacje i komentarze w POLSKIEJ TELEWIZJI PUBLICZNEJ z wydarzeń w Strasburgu, gdyby nie było zmian personalnych w państwowej telewizji? Czy widzicie pana Żakowskiego jako rzetelnego komentatora spraw, w które wtłoczyła nas ekipa pod ukrytym przewodnictwem dzisiejszego pierwszego człowieka w obrzydliwie opozycyjnym ugrupowaniu, którego nazwy nawet nie chcę wymienić?
A my widzieliśmy fantastycznie skupioną, elegancką Kobietę, która udźwignęła ciężar obrony polskiej suwerenności. Majstersztyk dyplomacji. Nieprzewidzianymi w protokole oklaskami wzmacniali Panią Premier Beatę Szydło ludzie, którzy zorganizowawszy się poprzez grupy „Gazety Polskiej” i Stowarzyszenia SOLIDARNI 2010, dojechali specjalnymi autobusami pod gmach Parlamentu Europejskiego! Brawo polityczni podróżnicy. Nie zostawiliście Pani Szydło samej. Dzięki Wam mogła Ona zademonstrować, że nasza wolność przewiduje oklaski w polskim Parlamencie. Prawda, że ten wątek wypowiedzi Pani Premier był inteligentną, błyskotliwą ripostą na „ordnung” Niemca prowadzącego niesprawiedliwe i niepotrzebne przesłuchanie?
Wszystko, co przeżywamy teraz w związku z tworzeniem bazy prawnej nowej Polski, jest trudne i męczące. Mamy jednak uchwalony budżet. Mamy Ministra Sprawiedliwości, który będzie Prokuratorem Generalnym!
Pewnie Państwo wiecie, jaka zasadnicza i cudownie dynamizująca zmiana nastąpiła: jest człowiek, który odważył się wziąć odpowiedzialność za najbardziej newralgiczną dziedzinę: SPRAWIEDLIWOŚĆ. Warto dać na mszę świętą w intencji zdrowia, sił i jasności umysłu tego odważnego człowieka. Jego godność: Zbigniew Ziobro.
Mamy w rządzie fachowców i dobrych ludzi. Pan Morawiecki, gdy na niego patrzę i słucham, wzbudza zaufanie szczególne. Tak naprawdę to każda osoba z nowego rządu potrzebuje naszego zaufania. Oni są pod pręgierzem opozycyjnego a brutalnego odmawiania im kompetencji. NIC ma się im udać – NIC. Ośmieszani i negowani przez opozycję, mogą być otoczeni przez nas nadzieją, że są pierwszą od lat ekipą rządową nastawioną na pomnażanie DOBRA WSPÓLNEGO !
Mamy także cudownie prezentującą Polskę „parę nienasyconą”: Agata Duda i Andrzej Duda!
I jaka ulga, że nie musimy już oglądać obsesyjnie i natrętnie lansowanych twarzy „mędrców”.
Orzeźwiająca wiosna objawia się pięknymi kwiatami – przebiśniegi.
Jerzy Binkowski – Urodził się w 1949r. w Gdyni. Ukończył studia filozoficzno-psychologiczne w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Dyplomem reżyserskim ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie. Pracował głównie z młodzieżą – poradnictwo i teatr. Mieszka od 40 lat w Białymstoku. Należy do warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.